Astronomican
m (Literówki)
Znaczniki: VisualEditor apiedit
(Dalszy los "krucjaty" celestyny)
Znacznik: rte-wysiwyg
Linia 50: Linia 50:
 
W tym czasie na ''Mściwym Duchu'', okręcie flagowym [[Abaddon Profanator|Abaddona Profanatora]], następca Horusa przyglądał się scenie swojego triumfu. Rozpadająca się Cadia stała się ucieleśnieniem jego marzeń, spełnieniem nadziei i lat snucia intryg w celu ostatecznego pokonania nędznych sił lojalnych [[Imperator|fałszywemu bogowi]]. Z zamyślenia wyrwał go jego podwładny Zaraphiston, zwracając uwagę na oddalające się siły Imperium:
 
W tym czasie na ''Mściwym Duchu'', okręcie flagowym [[Abaddon Profanator|Abaddona Profanatora]], następca Horusa przyglądał się scenie swojego triumfu. Rozpadająca się Cadia stała się ucieleśnieniem jego marzeń, spełnieniem nadziei i lat snucia intryg w celu ostatecznego pokonania nędznych sił lojalnych [[Imperator|fałszywemu bogowi]]. Z zamyślenia wyrwał go jego podwładny Zaraphiston, zwracając uwagę na oddalające się siły Imperium:
   
Z: "''Mój Panie, dlaczego nie zarządzisz ich pościgu?''"
+
Z: "'''''Mój Panie, dlaczego nie zarządzisz ich pościgu?'''''"
   
A: "''Lojaliści przegrali. Niech te robaki z naszej floty kąsają ich po nogach. Nie nadają się do niczego innego.''"
+
A: "'''''Lojaliści przegrali. Niech te robaki z naszej floty kąsają ich po nogach. Nie nadają się do niczego innego.'''''"
   
Z: "''Jednakże jedna z uciekających jednostek ma na pokładzie coś cennego.''"
+
Z: "'''''Jednakże jedna z uciekających jednostek ma na pokładzie coś cennego'''.''"
   
A: "''Na Falandze'' (jest to forteca-klasztor Zakonu Imperialnych Pięści- przyp. moje) ''nie pozostało nic cennego.''"
+
A: "'''''Na Falandze'' (jest to forteca-klasztor Zakonu Imperialnych Pięści- przyp. moje) ''nie pozostało nic cennego.'''''"
   
 
Trzecie oko Zaraphistona mrugnęło, a jego usta rozciągnęły się we wszechwiedzącym uśmiechu:
 
Trzecie oko Zaraphistona mrugnęło, a jego usta rozciągnęły się we wszechwiedzącym uśmiechu:
   
Z: "''Nie chodzi mi o Falangę. Arka Mechanicus. W jej statycznej ładowni przechowywany jest cenny relikt.''"
+
Z: "'''''Nie chodzi mi o Falangę. Arka Mechanicus. W jej statycznej ładowni przechowywany jest cenny relikt.'''''"
   
 
Niepokój ogarnął Abaddona:
 
Niepokój ogarnął Abaddona:
   
A: "''Co zobaczyłeś? Co odczytałeś z wróżb''?"
+
A: "'''''Co zobaczyłeś? Co odczytałeś z wróżb''?'''"
Zaraphiston wypowiedział wówczas imię. Imię, którego Abaddon nie spodziewał się usłyszeć już nigdy (najprawdopodobniej chodziło o Guillimana, choć nie zostało to wyraźnie wskazane-przyp. moje). Wściekły Mistrz Wojny Chaosu rozstrzaskał stojacy przed nim stół i zarządził pościg. Uśmiech Zaraphistona zniknął, a on sam odsunął się przed furią Abaddona.
+
Zaraphiston wypowiedział wówczas imię. Imię, którego Abaddon nie spodziewał się usłyszeć już nigdy (najprawdopodobniej chodziło o Guillimana, choć nie zostało to wyraźnie wskazane-przyp. moje). Wściekły Mistrz Wojny Chaosu rozstrzaskał stojacy przed nim stół i zarządził pościg. Uśmiech Zaraphistona znikł, a on sam odsunął się przed furią Abaddona.
   
 
Tymczasem flota uciekinierów dotarła do lodowego księżyca Klaisus. Nawigatorzy z ''Falangi'' potwierdzili, że burze Osnowy uspokoiły się na tyle, że istnieje możliwość bezpiecznej podróży. Z dotychczasowej floty wskutek walk przetrwało ledwie 16 jednostek, na pokładzie których znalazło się niewiele ponad 2,5 miliona ludzi. Niegdyś dumnie opierający się potwornością Chaosu, teraz musieli opuścić demoniczny świat, którym stała się Cadia, z poczuciem porażki. Cawl przebywający na swoim okręcie ''Żelazna Zjawa'' miał jednak przed sobą jasno wyznaczony cel. Artefakt, który został złożony na statku, mógł przynieść nadzieję całej ludzkości. Tym razem Cawl nie zamierzał zawieść.
 
Tymczasem flota uciekinierów dotarła do lodowego księżyca Klaisus. Nawigatorzy z ''Falangi'' potwierdzili, że burze Osnowy uspokoiły się na tyle, że istnieje możliwość bezpiecznej podróży. Z dotychczasowej floty wskutek walk przetrwało ledwie 16 jednostek, na pokładzie których znalazło się niewiele ponad 2,5 miliona ludzi. Niegdyś dumnie opierający się potwornością Chaosu, teraz musieli opuścić demoniczny świat, którym stała się Cadia, z poczuciem porażki. Cawl przebywający na swoim okręcie ''Żelazna Zjawa'' miał jednak przed sobą jasno wyznaczony cel. Artefakt, który został złożony na statku, mógł przynieść nadzieję całej ludzkości. Tym razem Cawl nie zamierzał zawieść.
Linia 108: Linia 108:
 
Zgodnie z komunikatami z sieci vox w całej domenie Ultramaru trwały walki pomiędzy lojalistami a heretykami. Siły kliku dawnych legionów Kosmicznych Marines pogrążyło spokojny świat w chaosie i rozlewie krwi.
 
Zgodnie z komunikatami z sieci vox w całej domenie Ultramaru trwały walki pomiędzy lojalistami a heretykami. Siły kliku dawnych legionów Kosmicznych Marines pogrążyło spokojny świat w chaosie i rozlewie krwi.
   
Inkwizytor Greyfax (IG): "''Macragge zostało najechane''"- powiedziała- "''To fatalna wiadomość''".
+
Inkwizytor Greyfax (IG): "'''''Macragge zostało najechane'''''"- powiedziała- "'''''To fatalna wiadomość'''''".
   
Belisarius Cawl (BC): "''Twoje informacje są błędne''"- odpowiedział Cawl- "''Zgodnie z moimi danymi znajdujemy się jakieś sto sześćdziesiąt milionów mil od celu naszej podróży, uwzględniając przy tym zakłócenia i błędy w transferze danych''."
+
Belisarius Cawl (BC): "'''''Twoje informacje są błędne'''''"- odpowiedział Cawl- "'''''Zgodnie z moimi danymi znajdujemy się jakieś sto sześćdziesiąt milionów mil od celu naszej podróży, uwzględniając przy tym zakłócenia i błędy w transferze danych''.'''"
   
IG: "''Gdzie zatem jesteśmy?''"- zapytała Greyfax zwracając się ku stojącej obok Eldarki.
+
IG: "'''''Gdzie zatem jesteśmy?'''''"- zapytała Greyfax zwracając się ku stojącej obok Eldarki.
   
Yvraine (Y): "''Czy bylibyście zadowoleni mon-keigh wiedząc, że mamy bezpośredni dostęp do jednego z waszych najcenniejszych światów? Szczerze wątpie."''
+
Yvraine (Y): "'''''Czy bylibyście zadowoleni mon-keigh wiedząc, że mamy bezpośredni dostęp do jednego z waszych najcenniejszych światów? Szczerze wątpie'''."''
   
Marszałek Almarich (A): "''Nie, nie bylibyśmy''." - odparował dowódca Czarnych Templariuszy, który w dalszym ciągu nie mógł pogodzić się z dotychczasowymi wydarzeniami.
+
Marszałek Almarich (A): "'''''Nie, nie bylibyśmy'''''." - odparował dowódca Czarnych Templariuszy, który w dalszym ciągu nie mógł pogodzić się z dotychczasowymi wydarzeniami.
   
Święta Celestyna (C): "''Marszałek ma rację, jednak niezależnie od tego uczyniłoby to naszą podróż łatwiejszą. Gdzie zatem się znajdujemy? I jak mamy dalej kontynuować naszą podróż?''"
+
Święta Celestyna (C): "'''''Marszałek ma rację, jednak niezależnie od tego uczyniłoby to naszą podróż łatwiejszą. Gdzie zatem się znajdujemy? I jak mamy dalej kontynuować naszą podróż?'''''"
   
 
Wszyscy patrzyli na Yvraine.
 
Wszyscy patrzyli na Yvraine.
   
Y: "''Nazywacie ten świat Laphis, znajduje on się w układzie gwiezdnym Macragge. Aby podążać dalej musimy tylko znaleźć tutaj przedstawicieli Ultramarines.''"
+
Y: "'''''Nazywacie ten świat Laphis, znajduje on się w układzie gwiezdnym Macragge. Aby podążać dalej musimy tylko znaleźć tutaj przedstawicieli Ultramarines.'''''"
   
Eleanor, jedna z ''Geminae Superia'': "''Co w wypadku jeżeli nie będą chcieli udzielić nam pomocy?''" - zapytała- "''Przybywamy razem z Eldarami na ich planetę bez zapowiedzi. Równie dobrze mogą zacząć do nas strzelać, zamiast nam pomagać''."
+
Eleanor, jedna z ''Geminae Superia'': "'''''Co w wypadku jeżeli nie będą chcieli udzielić nam pomocy?'''''" - zapytała- "'''''Przybywamy razem z Eldarami na ich planetę bez zapowiedzi. Równie dobrze mogą zacząć do nas strzelać, zamiast nam pomagać''.'''"
   
Y: "''To nie nasz problem''"- odpowiedziała Yvraine- "''Skoro to najlepsi wojownicy waszego Imperatora to chyba powinni bez trudu rozróżnić kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem.''"
+
Y: "'''''To nie nasz problem'''''"- odpowiedziała Yvraine- "'''''Skoro to najlepsi wojownicy waszego Imperatora to chyba powinni bez trudu rozróżnić kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem.'''''"
   
A: "''Tak, są doskonale przeszkoleni, przede wszystkim po to by wyłapywać zdradliwych Xenos, a także by baczyć na tych, którzy z takimi podróżują''" - ryknął Marszałek.
+
A: "'''''Tak, są doskonale przeszkoleni, przede wszystkim po to by wyłapywać zdradliwych Xenos, a także by baczyć na tych, którzy z takimi podróżują'''''" - ryknął Marszałek.
   
C: "''Jesteśmy pielgrzymami, którzy bez trudu przekonają ich, że nasza sprawa jest święta i sprawiedliwa'',"- odrzekła Celestyna rzucając Marszałkowi pałające wyrzutem spojrzenie- "''a nasz sojusz szczery. Nie przejdziemy dalej, jeżeli będziemy tutaj stali i kłócili się. Ciemność narasta, nasz czas dobiega końca, musimy natychmiast ruszać''."
+
C: "'''''Jesteśmy pielgrzymami, którzy bez trudu przekonają ich, że nasza sprawa jest święta i sprawiedliwa''.'''"- odrzekła Celestyna rzucając Marszałkowi pałające wyrzutem spojrzenie- "'''''a nasz sojusz szczery. Nie przejdziemy dalej, jeżeli będziemy tutaj stali i kłócili się. Ciemność narasta, nasz czas dobiega końca, musimy natychmiast ruszać'''''."
   
 
Dzięki namowom Świętej Celestyny sojusznicy ruszyli dalej przez góry Acheron. Wydarzenia rozgrywały się błyskawicznie, z każdą chwilą przybierając na prędkości. Lojaliści nie mieli czasu do stracenia- Cadia upadła, jednak co gorsza sądząc z zaciekłości z jaką ścigał ich Abaddon, wiedział on o ich misji, ze wszelkich sił starając się ich powstrzymać.
 
Dzięki namowom Świętej Celestyny sojusznicy ruszyli dalej przez góry Acheron. Wydarzenia rozgrywały się błyskawicznie, z każdą chwilą przybierając na prędkości. Lojaliści nie mieli czasu do stracenia- Cadia upadła, jednak co gorsza sądząc z zaciekłości z jaką ścigał ich Abaddon, wiedział on o ich misji, ze wszelkich sił starając się ich powstrzymać.
Linia 246: Linia 246:
 
Rozrywając wrogów Calgar zauważył, jak Cawl z satysfakcją na twarzy odsunął się od auto-relikwiarza, który w tym momencie zaczął się otwierać. Calgar nie był w stanie zajrzeć do środka będąc zajęty walką oraz znajdując się pod złym kątem, jednakże był pod mimowolnym wrażeniem otaczających relikwiarz błysków i potężnej energii. W tej chwili auto-relikwiarz otoczył postać Prymarchy, a do tronu zbliżyli się Eldarzy.
 
Rozrywając wrogów Calgar zauważył, jak Cawl z satysfakcją na twarzy odsunął się od auto-relikwiarza, który w tym momencie zaczął się otwierać. Calgar nie był w stanie zajrzeć do środka będąc zajęty walką oraz znajdując się pod złym kątem, jednakże był pod mimowolnym wrażeniem otaczających relikwiarz błysków i potężnej energii. W tej chwili auto-relikwiarz otoczył postać Prymarchy, a do tronu zbliżyli się Eldarzy.
   
"''Nie!''"- krzyknął Calgar.- "''Rozkazuję wam zaprzestać tego szaleństwa! Bracie Tiguriusie, w imieniu Imperatora, powstrzymaj ich!''".
+
"'''''Nie!'''''"- krzyknął Calgar.- "'''''Rozkazuję wam zaprzestać tego szaleństwa! Bracie Tiguriusie, w imieniu Imperatora, powstrzymaj ich!'''''".
   
 
Calgar zobaczył przerażony, że Tigurius patrząc w jego kierunku, kiwa przecząco głową.
 
Calgar zobaczył przerażony, że Tigurius patrząc w jego kierunku, kiwa przecząco głową.
   
"''Zróbcie to''"- krzyknął [[Varro Tigurius|Główny Kronikarz]] kierując w otaczających ich nieprzyjaciół wiązki psychicznej energii- "''I niech Imperator mnie przeklnie jeżeli mnie oszukałaś Xenos''".
+
"'''''Zróbcie to'''''"- krzyknął [[Varro Tigurius|Główny Kronikarz]] kierując w otaczających ich nieprzyjaciół wiązki psychicznej energii- "'''''I niech Imperator mnie przeklnie jeżeli mnie oszukałaś Xenos'''''".
   
 
W desperacji Calgar skierował swój bolter w kierunku Yvraine, jednakże jej ostrze poruszając się z wielką prędkością przecięło kable dostarczające energię do tronu Guillimana, podtrzymując zasilanie pola statycznego.
 
W desperacji Calgar skierował swój bolter w kierunku Yvraine, jednakże jej ostrze poruszając się z wielką prędkością przecięło kable dostarczające energię do tronu Guillimana, podtrzymując zasilanie pola statycznego.
   
"''Co wyście uczynili?!''"- wykrzyczał zdruzgotany Calgar, kierując się na powrót przeciwko zdrajcom i kierując przeciwko nim całą swoją wściekłość.
+
"'''''Co wyście uczynili?!'''''"- wykrzyczał zdruzgotany Calgar, kierując się na powrót przeciwko zdrajcom i kierując przeciwko nim całą swoją wściekłość.
   
 
Auto-relikwiarz otoczył Prymarchę i jego tron całkowicie, rozpoczynając ferię barw, błysków oraz hipnotyzujących wzorów pojawiających się na jego powierzchni. Gdy zdrajcy to zauważyli ruszyli na lojalistów ze zdwojoną energią.
 
Auto-relikwiarz otoczył Prymarchę i jego tron całkowicie, rozpoczynając ferię barw, błysków oraz hipnotyzujących wzorów pojawiających się na jego powierzchni. Gdy zdrajcy to zauważyli ruszyli na lojalistów ze zdwojoną energią.
Linia 309: Linia 309:
 
Wyrzynając zdrajców Patriarcha dotarł do mocno zranionego Calgara, zatrzymując się przy nim z pewnego rodzaju nieokreślonym wyrazem twarzy i uczuciem we wzroku. Calgar poruszył się, otwierając jedno oko na odrodzonego Prymarchę. Zadowolony, że jego potomek żyje Guilliman ruszył dalej do walki, pozostawiając Pana Ultramaru z wyrazem niedowierzania na twarzy, że jego genetyczny ojciec wrócił do żywych.
 
Wyrzynając zdrajców Patriarcha dotarł do mocno zranionego Calgara, zatrzymując się przy nim z pewnego rodzaju nieokreślonym wyrazem twarzy i uczuciem we wzroku. Calgar poruszył się, otwierając jedno oko na odrodzonego Prymarchę. Zadowolony, że jego potomek żyje Guilliman ruszył dalej do walki, pozostawiając Pana Ultramaru z wyrazem niedowierzania na twarzy, że jego genetyczny ojciec wrócił do żywych.
   
W dalszej części Sanktuarium Voldus i jego Paladyni toczyli bój z pozostałymi Czarnoksiężnikami. Choć heretycy byli silnymi psionikami, żaden z nich nie mógł równać się z potęgą [[Aldrik Voldus|Wielkiego Mistrza]]. Powstrzymując czarne inkantacje Voldus wykonał potężny kontratak niszcząc doszczętnie swojego wroga. Ostatni z Czarnoksiężników nie wytrzymał tego widoku i odwrócił się aby uciec. Na jego nieszczęście stanął wówczas twarzą w twarz z Patriarchą. Zanim zdołał[[Plik:BobbyGwstajecelestynalatavoldusstoiobokbobbyegoultrasyciesząmordeczarnylegionobskakujewpierdol.jpg|thumb|336px|Walka w Sanktuarium Guillimana]] wypowiedzieć choćby jedną sylabę zaklęcia, na jego gardle z siłą tysiąca mężów zacisnęła się pancerna pięść Ręki Władzy. Prymarcha podniósł swego nieprzyjaciela wysoko w powietrze, a przez jego twarz przemknął wyraz obrzydzenia. Czarnoksiężnik podjął ostatnią próbę wypowiedzenia czaru, zanim jego starożytny pancerz poddał się naciskowi miecza Imperatora, zostając przecięty niczym jedwab.
+
W dalszej części Sanktuarium Voldus i jego Paladyni toczyli bój z pozostałymi Czarnoksiężnikami. Choć heretycy byli silnymi psionikami, żaden z nich nie mógł równać się z potęgą [[Aldrik Voldus|Wielkiego Mistrza]]. Powstrzymując czarne inkantacje Voldus wykonał potężny kontratak niszcząc doszczętnie swojego wroga. Ostatni z Czarnoksiężników nie wytrzymał tego widoku i odwrócił się aby uciec. Na jego nieszczęście stanął wówczas twarzą w twarz z Patriarchą. Zanim zdołał[[Plik:BobbyGwstajecelestynalatavoldusstoiobokbobbyegoultrasyciesząmordeczarnylegionobskakujewpierdol.jpg|thumb|376px|Walka w Sanktuarium Guillimana]] wypowiedzieć choćby jedną sylabę zaklęcia, na jego gardle z siłą tysiąca mężów zacisnęła się pancerna pięść Ręki Władzy. Prymarcha podniósł swego nieprzyjaciela wysoko w powietrze, a przez jego twarz przemknął wyraz obrzydzenia. Czarnoksiężnik podjął ostatnią próbę wypowiedzenia czaru, zanim jego starożytny pancerz poddał się naciskowi miecza Imperatora, zostając przecięty niczym jedwab.
   
 
Pozbawieni przywództwa, widząc przed sobą istnego boga wojny, ostatni z Czarnych Legionistów rozpoczęli ucieczkę, jednak żaden z nich nie miał wyjść z Twierdzy Hery żywym.
 
Pozbawieni przywództwa, widząc przed sobą istnego boga wojny, ostatni z Czarnych Legionistów rozpoczęli ucieczkę, jednak żaden z nich nie miał wyjść z Twierdzy Hery żywym.
Linia 320: Linia 320:
   
 
Guilliman udał się następnie do strategium i - w historycznym geście, który zostanie uwieczniony w statule - przejął formalnie dowództwo od kapitana Agemmana. Marneus Calgar, ranny w walkach w Sanktuarium i podtrzymywany przez dwóch członków Straży Honorowej, uklęknął przed Prymarchą i na jego prośbę przekazał mu dowództwo nad całym Zakonem.
 
Guilliman udał się następnie do strategium i - w historycznym geście, który zostanie uwieczniony w statule - przejął formalnie dowództwo od kapitana Agemmana. Marneus Calgar, ranny w walkach w Sanktuarium i podtrzymywany przez dwóch członków Straży Honorowej, uklęknął przed Prymarchą i na jego prośbę przekazał mu dowództwo nad całym Zakonem.
  +
Patriarcha zajął miejsce za stołem w Strategium i wziąwszy głęboki wdech rozpoczął planowanie akcji obronnych. I tak, jak Marines przeważali nad zwykłymi ludźmi, tak geniusz taktyczny Guillimana nie miał sobie równych. Dzięki przyjętej taktyce oraz błyskawicznym rozkazom siły Ultramarines rozpoczęły szereg manewrów, które umożliwiły im odepchnięcie zdrajców od Fortecy.
   
  +
Intuicja Prymarchy pozwoliła mu na niezwykle dokładne i szybkie planowanie, dzięki czemu doskonale rozpracował słabości wroga i bez trudu przewidywał i kontrował wszelkie jego posunięcia. Tam, gdzie jego obecność była niezbędna, tam Guilliman prowadził swych ludzi osobiście do boju, wywołując popłoch u nieprzyjaciela. Ostateczny atak wykonany przez Roboute w samo serce linii Chaosu spowodował zamęt w ich szeregach i ostateczny upadek. W ledwie trzy godziny po swoim odrodzeniu, Guilliman poprowadził siły Ultramarines do oczyszczenia Fortecy Hery oraz zabezpieczenia całej placówki.
   
  +
Nadszedł czas na zaczerpnięcie tchu i odpoczynek wymęczonych wojsk.[[Plik:CelestynakoronujebobbyegoGnakrólapolskiicarawszechnexusacawlliczycałkigreyfaxczytajakiszszajsayvrannelampisienaboba.jpg|thumb|360px|"Koronacja" Guillimana na Pana Ultramaru i Mistrza Zakonu]]
  +
  +
Patriarcha wezwał najbliższych współpracowników i udał się do sanktuarium Mistrza Zakonu, dotychczas zajmowanego przez Calgara, gdzie oficjalnie został ponownie mianowany Panem [[Ultramar]]u i Mistrzem [[Ultramarines]].
  +
  +
Uroczystość odbyła się przy udziale Calgara, Tiguriusa oraz Agemmana, a także ich najbliższych oficerów oraz przedstawicieli każdej z kompanii Zakonu. Brali w niej udział również ocaleli towarzysze "Krucjaty Celestyny", a Święta osobiście pobłogosławiła Prymarchę.
  +
  +
Gdy ceremonia została zakończona, Guilliman wstał i zarządził zebranie. Wiele zostało jeszcze do zrobienia, a niezliczone pytania wymagały odpowiedzi. Zanim jednak mógł podjąć dalsze decyzje, musiał się dowiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się podczas jego długiej nieobecności.
  +
  +
Przebudzenie Prymarchy nie zostało jednak niezauważone. [[Bogowie Chaosu|Mroczne Potęgi]] rozpoczęły obmyślanie planu powstrzymania wrogiego im Patriarchy. O tym jednak Guilliman na razie nie wiedział.
  +
  +
Patriarcha Ultramarines usiadł cieżko na tronie, rozkazując wszystkim oddalić się. Gdy został sam, na jego twarzy zagościł smutek i ból. Cokolwiek zrobiono, aby przywrócić go do życia, spowodowało to powstanie stałego i dokuczliwego bólu promieniejącego od wewnątrz. Podejrzewał, że ten ból nigdy nie minie.
  +
  +
Jednakże fizyczny ból był ostatnim ze zmartwień Patriarchy. Po kolei wzywał do siebie najważniejsze z otaczających go osób, przez wiele dni prowadząc z nimi konwersacje, odczytując z ich słów prawdę i dociekając jak wygląda historia ludzkości po tylu latach od jego upadku. Bez trudu wychwytywał pomiędzy wierszami, ze strzępków informacji, jak przedstawia się sytuacja ludzi oraz jakie zagrożenia niesie za sobą 42 millenium.
  +
  +
Każda wiadomość była ciosem dla Prymarchy i wyczerpywała jego siły i wolę.
  +
  +
"'''''Millenia przeminęły'''''"- wyszeptał Prymarcha, gdy został sam, nie kierując tych słów do nikogo. Rozumiał jedynie, że musi wypowiedzieć się na temat sytuacji, zanim wiedza o tym, jak zmieniła się ludzkość, doprowadzi go do obłędu. Nie pierwszy raz od powrotu Guilliman zamarzył, aby mógł porozmawiać z jednym ze swych braci. Ci przynajmniej mogliby go zrozumieć.
  +
  +
"'''''Tysiące lat'''''"- powiedział- "'''''I zobacz co się z nimi stało. Co się z nami stało. Bałwochwalstwo. Ignorancja. Cierpienie i nędza w imię Boga, który nigdy nie chciał tego miana'''.''"
  +
  +
Guilliman potrząsnął głową i stanął w swojej komnacie spoglądając na wiszące banery, które opiewały zwycięstwa Ultramarines. Jego wzrok spoczął na podobiźnie postaci siedzącej na tronie i otoczonej aureolą, która bez wątpienia przedstawiała [[Imperator]]a.
  +
  +
"'''''Zawiedliśmy, ojcze'''.''"- powiedział Guilliman głosem przepełnionym smutkiem i bólem- "'''''Ty zawiodłeś swoich synów, a my w zamian zawiedliśmy ciebie. A teraz, aby pogłębić naszą pychę i arogancję, a tym samym ukazać nasz upadek, zawiedliśmy ich wszystkich. Czy Horus nie powiedział, że poszukujesz boskości? Spowodował wybuch rebelii wokół tego twierdzenia. Jak teraz by tryumfował, widząc obecne Imperium.'''''"
  +
  +
Guilliman poczuł przypływ złości i zacisnął pięści, mając ochotę zniszczyć wszystko co go wokół otaczało. Wiedział jednak, że nie może okazać słabości.Calgar, Tigurius, Agemman i wszyscy pozostali patrzyli na niego tak jakby spoglądali na Imperatora. Nie mógł okazać słabości swoim genetycznym synom i tym samym doprowadzić ich do tego, aby w ich sercach zagościła rozpacz.
  +
  +
"'''''Tylko to się liczy''.'''" - westchnął Prymarcha. Gniew Guillimana wstrząsnął nim do głębi. Patriarcha podniósł się i spojrzał na wyhaftowanego Imperator z oskarżeniem w oczach.
  +
  +
"'''''Dlaczego nadal żyję''?'''"- warknął- "'''''Czego chcesz więcej ode mnie? Oddałem im wszystko co miałem. Spójrz co zrobili z naszym marzeniem. Ta wzdęta, zepsuta padlina Imperium jest prowadzona nie przez postęp i nadzieję, ale przez strach, nienawiść i ignorancję.  Lepiej by było, gdybyśmy wszyscy spłonęli w ogniach ambicji Horusa, zamiast oglądać to na własne oczy'''.''"
  +
  +
Nawet, gdy wypowiedział te słowa, Guilliman słyszał w nich fałsz. Pośród swoich braci, żaden nie był większym idealistą niż on sam. Żaden nie przewidywał jaśniejszej przysłości, nie tylko dla ludzkości, ale także legionu [[Adeptus Astartes|wojowników Imperatora]].Ten płomień nadziei był częścią jego samego tak długo jak żyje. Nawet teraz, gdy był tłamszony przez mrok i rozpacz, ten płomień przetrwał.
  +
  +
"'''''Nadal jest nadzieja'''''" -stwierdził, odwracając się do okna. Oglądał, jak naprawiane są zniszczenia, które choć potężne, nie były w stanie zniszczyć dumy i determinacji Ultramarines. Urodzili się w mrocznym millenium, znając jedynie cierpienię i walkę, śmierć i rozpacz, a mimo to nie ugięli pod brzemieniem losu, tylko dzielnie stawiali mu czoła. Nieważne ilu wrogów przyniósł im los, w dalszym ciągu pozostawali niezłomni i lojalni. Guilliman zobaczył lepszy wiek, taki, w którym pojawiła się nadzieja i tryumf. Jakie miał prawo, on, nadludzki syn samego Imperatora, aby okazać mniej siły i odwagi niż jego następcy urodzeni w mroku?
  +
  +
Guilliman ujrzał co ludzkość może osiągnąć. Co więcej, wiedział  co za owoce mogą przynieść prace Cawla, zgromadzone pod powierzchnią Marsa. Uwierzył, że dla Imperium lepsza przyszłość jest w dalszym ciągu możliwa. Będzie to jednak możliwe dopiero, gdy wrogowie ludzkość zostaną pokonani.
  +
  +
"'''''Cała ta nędza'''''" -powiedział Guilliman- "'''''Cały strach i cierpienie, nie jest spowodowane przez ludzkość, lecz przez tych, którzy nas zdradzili. Zbyt długo szpony Chaosu dyktowały los naszej rasy. To musi się skończyć'''''."
  +
  +
Patriarcha poczuł wypełniającą go nową siłę. Zainspirowany tym co ujrzał, Prymarcha zamknął swoje cierpienie i osamotnienie głęboko wewnątrz swego umysłu. Zachował jednak swoją furię. Ją mógł jeszcze wykorzystać. Później będzie czas na żałobę i nowe planowanie. Teraz jest czas walki, czas zapłaty dla wrogów Imperatora za każdą plagę, która dotknęła Imperium.
  +
  +
Po 4 dniach i nocach po swojej koronacji Guilliman wyszedł ze swoich komnat. Podczas jego nieobecności, wojskami Ultramarines dowodził wciąż ranny [[Marneus Calgar|Calgar]], który ignorując swoje rany koordynował działania Marines. Zobaczywszy swojego Prymarchę, Calgar bez wahania oddał mu dowództwo. Guilliman widząc zaangażowanie oraz zdolności Calgara uczynił go swoim doradcą i często zasięgał jego rad. Podobnie uczynił z [[Varro Tigurius|Tiguriusem]]. Następnym ruchem Patriarchy, który zaskoczył wielu, było włączenie do grona doradczego Voldusa, Cawla, [[Święta Celestyna|Świętej Celestyny]] oraz Inkwizytor Greyfax. Guilliman chciał otrzymywać porady z rąk każdego ramienia Imperialnej maszyny wojennej rozumiejąc, że w jedności jest siła.
  +
  +
Mając u boku swoich doradców oraz dowodząc potężnymi siłami Ultramarines, Guilliman rozpoczął kontruderzenie w celu odzyskania swojego macierzystego świata. Szersze plany walk w galktyce mogły poczekać. Macragge nadal było otoczone z każdej strony i jeżeli planeta macierzysta Zakonu upadnie, wówczas nawet odrodzony Prymarcha może nie poradzić sobie z tłumem wrogów.
  +
  +
Wojna o Macragge twała niewiele ponad miesiąc, a tempo działań wojennych było zawrotne.
  +
  +
Na początku błyskawiczne uderzenia oczyściły dolinę Laponis oraz częściowo zrujnowane miast Magna Civitas. Działa oblężnicze Żelaznych Wojowników zostały wysadzone ładunkami melta, a hordy kultystów Chaosu zostały otoczone i wyrżnięte w pień. Agemman, Celestyna i Greyfax wiedli precyzyjne ataki w celu odzyskania baterii orbitalnych, a niedługo potem niebo nad Macragge przecinały wiązki ognia z baterii, które oczyściły orbitę nad klasztorem-fortecą Ultramarines.
  +
  +
To był dopiero początek. Kolumna pancerna dowodzona przez [[Antaro Chronus]]a zmiotła siły zdrajców na wzniesieniach Magletine i zepchnęła ich do oceanu Pharamis. Siły [[Szarzy Rycerze|Szarych Rycerzy]], dowodzone przez Wielkiego Mistrza Voldusa, walczyło z wojskami okrutnych [[Władcy Nocy|Władców Nocy]], którzy okryli całe miasto nienaturalnym mrokiem. Zdrajcy zostali w ostateczności zmuszeni do wycofania, a tajemniczy krwawy rytuał zatrzymany zanim dobiegł końca, jednakże całę miasto zostało zniszczone z orbity z obawy przed zbytnim spaczeniem przez Chaos.
  +
  +
Guilliman poprowadził ataki na Valmari, górę Tarphus i zaśnieżoną przełęcz Gallinusa, uzyskując zwycięstwo w każdym z tych miejsc. Ultramarines niszczyli wszystko na swej drodze, a ich niezwykłe wyszkolenie i dyscyplina w połączeniu z geniuszem Patriarchy dawała niezwykłe rezultaty. Pomimo tego, że zdrajcy walczyli z furią i pogardą śmierci, nie byli w stanie sprostać zdolnościom Prymarchy, a ich siły topniały z każdym uderzeniem. Heretyce, którzy salwowali się ucieczką na orbitę, zostali otoczeni przez flotę lojalistów i zupełnie zniszczeni.
  +
  +
Ostatecznie, po długi tygodniach zaciętych walk i wielkich strat, Macragge zostało wyzwolone raz jeszcze.
   
   
Linia 338: Linia 393:
 
*The Gathering Storm I: Fall of Cadia; str. 83-88
 
*The Gathering Storm I: Fall of Cadia; str. 83-88
 
*The Gathering Storm II: Fracture of Biel-Tan; str. 89, 92, 93
 
*The Gathering Storm II: Fracture of Biel-Tan; str. 89, 92, 93
*The Gathering Storm III: Rise of the Primarch; str. 8, 9, 12, 13-15, 16-21, 22, 24-29
+
*The Gathering Storm III: Rise of the Primarch; str. 8, 9, 12, 13-15, 16-21, 22, 24-29, 32, 38-41
 
*Kodeks Kosmiczni Marines (5 edycja); str. 6-7, 12-15
 
*Kodeks Kosmiczni Marines (5 edycja); str. 6-7, 12-15
 
*Herezja Horusa: Czas Horusa, Dan Abnett; str. 274
 
*Herezja Horusa: Czas Horusa, Dan Abnett; str. 274

Wersja z 14:37, 23 kwi 2017


Gl

Roboute Guilliman to jeden z dwudziestu cudownych dzieci Imperatora, skonstruowanych przez niego sztucznie w drodze inżynierii genetycznej, celem stworzenia doskonałych żołnierzy-generałów, którzy mieli mu pomóc zawojować galaktykę w imię ponownego zjednoczenia ludzkości. Został odnaleziony przez swojego ojca na planecie Macragge. Pozostał lojalny wobec Imperatora. Jest Patriarchą Zakonu Ultramarines (dawniej Legionu Ultramarines).

Historia

Początek

Podobnie jak jego bracia, Roboute Guilliman został stworzony przez Imperatora w drodze modyfikacji genetycznych w tajemnym laboratorium u stóp Himalajów.  W swoich planach Imperator zamierzał ponownie zjednoczyć rozsypaną po galaktyce ludzkość i pod swoim przewodnictwem poprowadzić ją ku supremacji. Wiedział jednak, że będzie potrzebował pomocy, stąd też używając swojego geniuszu i osiągnięć nauki za pomocą wyselekcjonowanych przez wieki genów zaczął tworzenie doskonałych istot, mających poprowadzić jego armie.

Niestety, podczas badań doszło do wypadku. Mroczne Siły w obawie przed planami Imperatora wykradły kapsuły z rozwijającymi się Prymarchami i rozproszyły je po całej galaktyce. 

Po wielu latach podróży przez galaktykę, jedna z kapsuł dotarła na planetę Macragge. Był to skalisty,

Roboute guilliman

Roboute Guilliman

nieprzyjazny świat położony we wschodniej wstędze galaktyki. Pomimo tego planeta została zasiedlony przez ludzkość millenia lat temu, a dzięki zorganizowaniu i samodyscyplinie jej mieszkańców zdołano uchronić się przed nieszczęściami Epoki Cierpienia: przemysł nie uległ degradacji, w dalszym ciągu kontynuowano budowę okrętów międzygwiezdnych i utrzymano pomimo strat stały kontakt z pobliskimi systemami słonecznymi.

Kapsuła z Patriarchą została odnaleziona przez grupę szlachciców polujących w lesie. Gdy zaciekawieni otworzyli inkubator, ich oczom ukazało się niezwykłe dziecko, od którego bił blask i moc. Odnalezione niemowle zostało zabrane i przedstawione konsulowi Konorowi, który wspólnie z drugim władcą rządził planetą. Ten zaś adoptował dziecko i nadał mu na imię Roboute. Patriarcha rozwijał się w zaskakującym, a wręcz zatrważającym tempie. W wieku dziesięciu lat posiadł całą wiedzę, jaką mogli przekazać mu najmądrzejsi z mieszkańców Macragge. Bez trudu pojmował zawiłości zagadnień historycznych czy naukowych czym zadziwiał najtęższe umysły, bez wątpienia jednak największe osiągnięcia i umiejętności przejawiał w dziedzinie sztuki wojennej. Dzięki swojemu taktycznemu geniuszowi oraz kunsztowi wojennemu nie miał sobie równych pośród generałów Macragge. Zdołał przez to przekonać swojego ojca do powierzenia mu dowództwa nad armią udającą się na daleką północ planety. Ten trudno dostępny region, zwany Illyrium, od wieków był siedzibą degeneratów, złodzieji i bandytów, którzy napadali regionu położone na południe od nich. Wielokrotnie podejmowano próby rozwiązania tego kłopotu, jednak nikomu nie udało się na długo zażegnać tego problemu. Poproszony przez Guillimana o oddelegowanie go do misji pacyfikacyjnej Konor zgodził się bez wahania, od dawna bowiem poszukiwał dla niego zadania godnego genialnego umysłu Patriarchy. Roboute poprowadził wojska i szybko pokonał lokalnych władyków zdobywając nie tylko ich posłuszeństwo, ale również szacunek.

Po powrocie Guilliman zastał stolicę planety w chaosie. Drugi z konsuli Gallan, należący do bogatej szlachty, zawiązał przeciwko Konorowi spisek w celu pozbawienia go władzy. Gallan i jego poplecznicy zazdrościli drugiemu konsulowi władzy i popularności wśród ludu. Do jego rządów szlachta pławiła się dobrobycie, korzystając z usług szeregu niewolników, którzy na każde ich skinienie byli do ich dyspozycji. Konor zmienił te zasady, zmuszając szlachtę do zapewnienia uciskanym godnych warunków do życia. Ponadto też, wymógł na szlachcie wsparcie dla programu rozbudowy miasta. Choć bez wątpienia decyzje te były korzystne dla ludu Macragge, a także rozwoju całej planety, to jednak napotkały zdecydowany opór konserwatywnych wysoko urodzonych.

Gdy Roboute powrócił do miasta na czele armii, zauważył unoszący się w spirale dym i słupy ognia. Od uciekinierów dowiedział się, że zdradziecki konsul oblega jego ojca, który z ostatnimi wiernymi żołnierzami broni dostępu do siedziby Senatu. Pewni zwycięstwa pijani żołnierze bez szkód łupili miasto, bez przeszkód mordując jego mieszkańców.

Na wieść o tym, Patriarcha bez wahania wkroczył do miasta, zlecając żołnierzom walki z siłami agresorów, samemu natomiast przebijając się do budynku Senatu. Tam zastał umierającego ojca, który krwawił wskutek zamachu przeprowadzonego przez nasłanego zabójcę. Ostatkiem sił Konor opowiedział Guillimanowi o zdradzie Gallana.

Wykorzystując swoje umiejętności, Prymarcha błyskawicznie rozprawił się z wrogiem i przywrócił porządek. Mieszkańcy z radością przyjęli wieść o przejęciu przez Prymarchę obowiązków jedynego konsula. Guilliman obalił stary porządek, skazując Gallana i jego sojuszników na śmierć, a ich majątki zostały rozdysponowane pomiędzy uczciwych i ciężko pracujących ludzi. Dzięki swoim zdolnościom Patriarcha uporządkował prawodawstwo oraz zapewnił ludziom bezpieczeństwo. Pod jego rządami prawi i uczciwi obywatele byli nagradzani, a ci którzy wykazywali się odpowiednimi umiejętnościami, stanowili kadrę urzędniczą nowego królestwa. Doskonałe zorganizowanie i wiedza pozwoliły Patriarsze przekształcić siły wojskowe Macragge w potężną i niepowstrzymaną armię. Planeta znalazła się w swojej złotej erze rozkwitu.

Przybycie Imperatora

Gdy Roboute Guilliman walczył z bandytami z Illyrium, Imperator kierując wojskami Wielkiej Krucjaty, dotarł do planety Espandor w sąsiednim systemie.  Tam usłyszał o niezwykłym młodzieńcu kierującymi siłami Macragge. Imperator bez trudu zrozumiał, że jest to jeden z jego utraconych synów. Natychmiast wyruszył w jego kierunku, jednak silne zakłócenia Osnowy spowodowały, że statki Krucjaty zeszły z obranego kursu. Gdy Imperator zjawił się w końcu na planecie, Guilliman rządził już od 5 lat. Bogacący się świat zmienił swój wizerunek: w przebudowanych miastach pyszniły się konstrukcje wzniesione z marmuru, stali i szkła. Ludzie żyli dostatnio strzeżeni przez profesjonalną armię, królewska flota kosmiczna utrzymywała stałe kontakty z pobliskimi światami. 

Po ujawnieniu swojego celu, Guilliman bez sprzeciwu dołączył do Krucjaty swojego prawdziwego ojca. Objął wówczas dowództwo nad swoim Legionem, a Macragge zostało uczynione ich główną planetą.

800px-Unremembered

Guilliman i Sanguinius

Patriarcha szybko przyswoił sobie cuda techniki i wiedzy oferowane przez Imperium. Przewodząc Ultramarines wyzwolił setki byłych ludzkich kolonii, oczyszczając je z obcych i heretyków. Geniuszowi militarnemu towarzyszył także zmysł organizacji. Tam, gdzie niektórzy inni Patriarchowie wieńczyli zwycięstwo krwawymi rzeziami, on kładł podwaliny pod dobrobyt społeczny i trwały pokój. Każdy wyzwolony przez Ultramarines system szybko włączał się do struktury całego mocarstwa. Na Macragge ku przestworzom pięła się olbrzymia Forteca Hery, budząca swymi rozmiarami nabożny podziw śmiertelników. Prowadzący prace budowlane Ultramarines rozpoczęli werbunek nowych aspirantów spośród mieszkańców Macragge i okolicznych światów. Reżim społeczny Ultramaru i liczne akademie wojskowe zapewniały stały napływ kandydatów i w krótkim okresie czasu Legion Guillimana stał się największą formacją Adeptus Astartes


Herezja Horusa

W momencie największego tryumfu w Wielkiej Krucjacie, gdy na planecie Ullanor doszło do rozbicia największego Waaagh!  w historii, Imperator postanowił wrócić na Terrę, aby w tajemnicy pracować nad kolejnym istotnym dla ludzi wynalazkiem. Pozostawił dalsze prowadzenie Wielkiej Krucjaty w rękach swojego ukochanego syna, Horusa, nadając mu jednocześnie miano Mistrza Wojny. Guilliman zaakceptował decyzję Imperatora uważając ją za naturalną i właściwą. Horus jednak sądził, że Guilliman tak jak niektórzy z pozostałych Prymarchów uważał, że to właśnie jemu należy się ta godność i pragnął ją uznając się za najlepszego kandydata. Jak się później okazało, decyzja o przyznaniu szerokich uprawnień Horusowi, była początkiem końca jedności w Imperium. Podczas wydarzeń na Davinie, gdy Horus został śmiertelnie ranny wskutek zakażenia spowodowanego przez miecz nasiąknięty zgnilizną Nurgla,  Erebus, Kapelan Legionu Niosących Słowo towarzyszący Horusowi, zdołał przekonać wiernych Horusowi żołnierzy, aby odprawić nad Mistrzem Wojny tajemniczy Rytuał, który mógł mu uratować życie. Wówczas Mroczne Moce, wykorzystując zarówno pragnienie Horusa do posiadania niczym niegoraniczonej władzy, jak i jego utratę zaufania do Imperatora wskutek ukrycia przed nim celów powrotu Władcy Ludzkości na Terrę, zdołały przekonać Mistrza Wojny do przyjęcia ich błogosławieństwa i odrzucenia nauk jego ojca. Tak doszło do rozpętania najstraszliwszej w dziejach ludzkości wojny domowej.

Horus planując swoje działania, wykorzystał nie tylko posiadane uprawnienia, ale również doskonałą znajomość ludzi, a przede wszystkim swoich braci Patriarchów. Znając doskonale ich poglądy i cele wiedział, którym z nich może zaufać i którzy z nich poprą jego dążenia. Jednocześnie musiał zdecydować jak pozbyć się wrogich mu sił bez wzbudzania (przynajmniej w początkowym okresie) podejrzeń co do jego niecnych zamiarów. Horus, znając umiejętności dowódcze i strategiczne swojego brata Guillimana, jak również jego niezachwianą lojalność, wiedział, że nie zdoła go przekonać do poparcia jego sprawy. Z tego też powodu zdecydował się na odsłonięcie kart i wybuch wojny w momencie, gdy główne siły Ultramarines przebywały daleko na południu galaktyki.  Wskutek utrudnień w komunikacji i transporcie przez Osnowę Guilliman zbyt późno dowiedział się o rozpętaniu przez Horusa wojny i nie zdołał dotrzeć na czas na Terrę, aby wziąć udział w obronie pałacu Imperatora. Dzięki temu jednak, jego siły nie poniosły znaczących strat i mogły wziąć na siebie główny trud wyniszczenia zdrajców. Zamieszanie po upadku Horusa spowodowało, że wrogowie Imperium wszędzie przygotowywali się do ataku, a wiele planet znalazlo się w szponach Chaosu. Inicjatywę przejął wówczas Guilliman, który wraz z wiernymi żołnierzami przystąpił do kontruderzenia. Patriarcha był wówczas wszędzie, koordynując działania lojalistów i zbierając rozproszone po galaktyce grupki wiernych Imperium żołnierzy. Poprowadził podległe mu siły do szeregu znacząch zwycięstw, a znajdujące się dotychczas w odwrocie wojska Imperium powoli rosły w siłę. Ponieważ planety podporządkowane Ultramarines nie znalazły się w ogniu walk ich główna forteca Macragge oraz pobliskie planety wkrótce mogły dostarczyć mnóstwa rekrutów. Legion Ultramarines, już wcześniej najliczniejszy spośród Legionów Kosmicznych Marines, wkrótce stanowił ponad połowę wiernych Imperium sił Adeptus Astartes. Do kampanii Guillimana przyłączyli się także pozostali wierni Prymarchowie, dzięki czemu udało się zepchnąć zdrajców do Oka Terroru, a po 10 latach walk w Imperium znowu zapanował pokój. 

Kiedy mgły wojny opadły Roboute Guilliman zrozumiał, że koniecznością pozostałych przy życiu Patriarchów jest zapewnienie ludzkości pokoju. Stąd też pod przewodnictwem Guillimana opracowany został Codex Astartes - zbiór doktryn militarnych dotyczących wszystkich sił wojskowych Imperium. W ciągu następnych lat zbiór tomów rozrósł się ogromnie, definiując wszystkie zasady organizacji życia militarnego mocarstwa: od strategii pola walki po ikonografię poszczególnych rodzajów wojsk. Jedną z najistotniejszych konsekwencji wprowadzenia w życie Codex Astartes była gruntowna reforma formacji Kosmicznych Marines. Każdy Legion podzielony został na mniejsze jednostki zwane zakonami. Jeden z zakonów zachowywał nazwę Legionu oraz jego ikonografię, pozostałe otrzymywały nową heraldykę. Zamierzeniem Roboute było ograniczenie władzy jednego człowieka nad formacją tak potężną jak pełny Legion Adeptus Astartes. Kilku Patriarchów wyrażało od początku sprzeciw wobec tej koncepcji, ale w obliczu ryzyka rozpoczęcia nowej wojny domowej ulegli naciskom rozsądniejszych braci. Wiele wykrwawionych udziałem w Herezji Horusa Legionów podzieliło się na pięć lub mniej zakonów, numer formacji powstałych z podziału Ultramarines nie jest jednak znany. Genoziarno Ultramarines okazało się najlepsze i pozbawione wad dlatego, bazując na najstarszej znanej kopii Codex Astartes- Apokryfie z Skaros, z Legionu utworzono dwadzieścia trzy zakony, w Apokryfie nie ma jednak nazw ich wszystkich. Przyjmuje się, że w tej chwili istnieje ponad tysiąc zakonów sukcesorskich, które powstawały wraz z upływem lat podczas kolejnych utworzeń.

Roboute Guilliman kierował Ultramarines jeszcze przez sto lat, do wojny z byłym bratem Fulgrimem i

800px-Guilliman space battle

Guilliman razem z odziałem ultramarines walczy w przestrzeni kosmicznej

jego Dziećmi Imperatora. Fulgrim był już wtedy zmieniony w niewyobrażalny sposób. Dumny niegdyś człowiek znikł bez śladu, jego miejsce zajął demon Slaanesha. Wężowe cielsko Patriarchy pokryte było lśniącymi łuskami, każda szponiasta dłoń dzierżyła zatrute ostrze. Odurzające kłęby narkotycznych oparów zakryły obu walczących braci. Nikt nie wie dokładnie, co właściwie wydarzyło się tamtego dnia, kiedy jednak wiatr rozwiał opary, po Dzieciach Imperatora nie było śladu. Roboute Guilliman leżał nieruchomo na ziemi, przez jego gardło biegła cienka czerwona rana. Nawet półboski organizm Patriarchy nie zdołał powstrzymać sączącej się w jego żyły trucizny Fulgrima. Apotekariusze złożyli ciało przywódcy w polu czasowym i przewieźli je na Macragge, gdzie po dziś dzień spoczywało w Świątyni Prawomyślności. Niektórzy oficerowie zakonni uważali, że rany Patriarchy goją się w ledwie zauważalny sposób, jednakże teorii tej przeczyło całkowicie fakt umieszczenia ciała w hermetycznym polu czasowym. Wielu czcicieli Guillimana dawało jednak posłuch tym rewelacjom wierząc w powrót Patriarchy do świata żywych.

Powrót Prymarchy

Upadek Cadii

Po Upadku Cadii resztki sił Imperium na czele ze Świętą Celestyną, Inkwizytor Greyfax, Marszałkiem Czarnych Templariuszy Amalrichem oraz Arcymagosem Cawlem przebijały się przez siły Chaosu usiłując ujść przed zniszczeniem. 

Zniszczona cadia

Cadia po uderzeniu wraku Fortecy Czarnego Kamienia.

W tym czasie na Mściwym Duchu, okręcie flagowym Abaddona Profanatora, następca Horusa przyglądał się scenie swojego triumfu. Rozpadająca się Cadia stała się ucieleśnieniem jego marzeń, spełnieniem nadziei i lat snucia intryg w celu ostatecznego pokonania nędznych sił lojalnych fałszywemu bogowi. Z zamyślenia wyrwał go jego podwładny Zaraphiston, zwracając uwagę na oddalające się siły Imperium:

Z: "Mój Panie, dlaczego nie zarządzisz ich pościgu?"

A: "Lojaliści przegrali. Niech te robaki z naszej floty kąsają ich po nogach. Nie nadają się do niczego innego."

Z: "Jednakże jedna z uciekających jednostek ma na pokładzie coś cennego."

A: "Na Falandze (jest to forteca-klasztor Zakonu Imperialnych Pięści- przyp. moje) nie pozostało nic cennego."

Trzecie oko Zaraphistona mrugnęło, a jego usta rozciągnęły się we wszechwiedzącym uśmiechu:

Z: "Nie chodzi mi o Falangę. Arka Mechanicus. W jej statycznej ładowni przechowywany jest cenny relikt."

Niepokój ogarnął Abaddona:

A: "Co zobaczyłeś? Co odczytałeś z wróżb?" Zaraphiston wypowiedział wówczas imię. Imię, którego Abaddon nie spodziewał się usłyszeć już nigdy (najprawdopodobniej chodziło o Guillimana, choć nie zostało to wyraźnie wskazane-przyp. moje). Wściekły Mistrz Wojny Chaosu rozstrzaskał stojacy przed nim stół i zarządził pościg. Uśmiech Zaraphistona znikł, a on sam odsunął się przed furią Abaddona.

Tymczasem flota uciekinierów dotarła do lodowego księżyca Klaisus. Nawigatorzy z Falangi potwierdzili, że burze Osnowy uspokoiły się na tyle, że istnieje możliwość bezpiecznej podróży. Z dotychczasowej floty wskutek walk przetrwało ledwie 16 jednostek, na pokładzie których znalazło się niewiele ponad 2,5 miliona ludzi. Niegdyś dumnie opierający się potwornością Chaosu, teraz musieli opuścić demoniczny świat, którym stała się Cadia, z poczuciem porażki. Cawl przebywający na swoim okręcie Żelazna Zjawa miał jednak przed sobą jasno wyznaczony cel. Artefakt, który został złożony na statku, mógł przynieść nadzieję całej ludzkości. Tym razem Cawl nie zamierzał zawieść.

Wówczas z otchłani Osnowy wyłoniły się okręty floty Abaddona. Okręty Mistrza Wojny ignorując inne jednostki skierowały się wprost na okręty Mechanicus. Falanga i pozostałe statki rozpoczęły skok w Immaterium. 

Żelazna Zjawa wskutek ostrzału utraciła 2 silniki plazmowe i nie mogła już skorzystać z Pola Gellara, co uniemożliwiło jej skok w Osnowę. Siły Mechanicus znalazły się więc w potrzasku. Mściwy Duch wiedziony proroctwami Zaraphistona zbliżał się do Arki Mechanicus w nieomylnym celu wyeliminowania zagrożenia. 

Zgromadzeni na Żelaznej Zjawie wiedzieli, że nie zdołają ujść przed zniszczeniem. Jednak dzięki proroctwu Świętej Celestyny uciekinierzy mieli odnaleźć ratunek. Święta przekonała pozostałych, że walka tylko odwlecze ich koniec. Jedynym sposobem na zbawienie miało być skierowanie sił na pobliski lodowy księżyc Klaisus.

Sweetfocianaksiężycuklaissusgreyfaxpozujedozdejciaztemplariuszamicelestynaicawlprzytomniespierdalajawtlevisarc koloryzowane

Ucieczka do Pajęczego Traktu


Po sugestii Świętej Celestyny Arka Mechanicus dokonała gwałtownego zwrotu i pomknęła ze wszystkich sił ku planecie. Jednocześnie Abaddon zdecydowany usunąć zagrożenie zarządził masowy ostrzał okrętu, zamierzając zniszczyć bądź przejąć składowany na statku ładunek. Gdy przygotowywał abordaż okręt lojalistów znalazł się na tyle blisko planety, że pozostałe na nim siły mogły się ewakuować w kapsułach ratunkowych. Wykorzystując statek jako osłonę, lojaliści pomknęli ku planecie, znikając w śniegowej burzy.

Udana ucieczka nie zapewniła jednak lojalistom wytchnienia na długo. Gdy Abaddon dowiedział się, że jego wrogowie zniknęli na powierzchni Klaisusa wściekły rozkazał pogoń za ostatnimi obrońcami Cadii.

Siły Imperatora poruszały się tymczasem mozolnie w śniegu, umykając i ukrywając się po wykryciu choćby najmniejszych śladów nieprzyjaciela. Pochodem kierowała Święta Celestyna, która pomimo tego, że nie przedstawiła ostatecznego celu ich wędrówki, niezachwianie parła do przodu motywując tym samym pozostałych przy życiu ludzi. Choć Cawl nie wiedział jaki plan ma Celestyna zaczął rozumieć, że w swojej misji nie jest osamotniony. Tak jak on sam, tak i Święta była narzędziem Imperatora, który wskazywał im cele i prowadził do wysiłku.  Z każdym krokiem wzrastała w nim wiara w ostateczne powodzenie swojej misji.

Gdy śnieżyce umilkły, bandy Chaosu znalazły upragniony cel. Od tej pory lojaliści posuwali się coraz wolniej, musząc odpierać kolejne ataki żołnierzy Chaosu. Wiedząc, że zostali okrążeni, Święta Celestyna poprowadziła ich wyżej w góry. W końcu lojalistom udało dotrzeć się do starożytnego konstruktu, który był broniony przez Czarnoksiężników Chaosu. Po krwawej potyczce fale ognia z rozbitych pojazdów ujawniły pozycje sił Imperium, dzięki czemu wojownicy Chaosu mogli przygotować ostateczny szturm.

Nieliczne już siły Imperatora ostatkiem sił kontynuowały marsz ku przeznaczeniu. Większość nie miała wątpliwości co do ich ostatecznego finału. Wkrótce wszystkie ich obawy miały się potwierdzić, gdy z rampy przybyłego Land Raidera wyszedł w otoczeniu swoich Terminatorów, sam Abaddon Profanator. Żołnierze Imperatora padli w przestrachu, rozumiejąc, że nadchodzi ich koniec. Sam Cawl przygotował się do poświęcenia swojego życia rozumiejąc, że nie dane będzie mu wypełnić zawartego przed laty paktu.

Tymczasem zaraz obok lojalistów tajemnicza struktura z dawnych lat dała oznaki życia. Z bramy Pajęczego Traktu

Ynnariwbijająbićchaosiuatowacimperiumiozywicbobyegotylkodlaczegozamiastblacklegionusąironwarriorstempestusnadolezamawiapicce

Atak sił Eldarów na wojowników Czarnego Legionu

wyłoniły się siły uderzeniowe Eldarów, składające się z wojowników Ulthwe, Biel-Tan oraz grup uderzeniowych pozostałych Światostatków, a także Wychy z Commorragh.

Totalnie zaskoczone siły Chaosu zaczęły ponosić ciężkie straty. Gdy już mieli zmiażdżyć słabe i wycieńczone siły fałszywego Imperatora, okazało się, że muszą stawić czoła zaprawionemu w boju przeciwnikowi.

Abaddon nie zamierzał jednak tak łatwo się poddawać. Rozkazał swoim wojownikom przeć naprzód, dwukrotnie samemu prowadząc szarżę na cenny relikt Imperium. Z tymi, którzy go nie słuchali brutalnie się rozprawiał. Okrutne siły Chaosu nie potrafiły jednak przełamać Eldarskich linii. Po dwóch nieudanych atakach, rozkazał podległym mu siłom wycofać się. Łup, który Abaddon miał na wyciągnięcie ręki, ponownie mu się wymknął.

Po odparciu sił Chaosu wojownicy Xenos i ludzie Imperatora patrzyli na siebie z nieukrywaną wrogością i nieufnością. Nieliczni ocaleli żołnierze Imperium zgromadzili się wokół Triarosa, w którym przechowywana była nadzieja ludzkości. Niezachwiana lojalność w Imperatora pozwalała ludziom zachować wiarę w cel, który prowadził Arcymagosa Mechanicus. Nieugięci, czekali na rozwój wypadków.

Taka postawa wzbudziła mimowolny podziw w szeregach Eldarów, którzy doskonale zdawali sobie sprawę z gorzkiego losu, jaki czekałby tych ludzi w wypadku zwycięstwa Abaddona.

W celu przełamania impasu pierwsi podeszli Meliniel, autarcha Światostatku Biel-Tan, poprzedzający Yvraine, Visarchę i Eldrada Ulthrana. Na ten ruch Inkwizytor Greyfax sięgnęła po miecz, z drugiej strony to samo uczynił Visarch. Wydawało się, że konflikt jest nieunikniony, jednak karcące słowa Meliniela powstrzymały strony od rozlewu krwi. Autarcha Biel-Tan rozpoczął negocjacje, składając wyrazy szacunku Świętej Celestynie i wskazując, że pomimo wzajemnej niechęci i nienawiści Eldarów i ludzi łączy jeden cel, jakim jest powstrzymanie Chaosu.

Pomimo aktów nieskrywanej wrogości, siły Xenos i ludzi porozumiały się, dzięki czemu wkrótce armie sprzymierzeńców ruszyły Pajęczym Traktem do następnego celu wędrówki- Macragge.

Oblężenie Ultramaru

W górach Acheron grupy Kosmicznych Marines z Czarnego Legionu przeszukiwali pole niedawno odbytej bitwy, w której wycięli w pień siły Defensywnego Wsparcia Ultramaru (ang. Ultramar Defense Auxilia- przetłumaczyłem też Auxilia z uwagi na rodzaj sił zbrojny w starożytnym Rzymie, z których wzięto tutaj inspirację- przyp. moje). Nagle jednak tajemnicza energia cisnęła ich na ziemię- tam gdzie przed chwilą nic nie było, pojawiła się wysoka i elegancka budowla wygięta w łuk, z której wyleciał deszcz śmiertelnie niebezpiecznych dysków szatkujący bandy Chaosu.

Ynnari i wojownicy Imperatora wyszli z bramy rzucając się w wir walki. Pomimo przewagi zaskoczenia, siły Chaosu nie poddały się łatwo. Śmiertelnie niebezpieczni Inkubi oraz Ponurzy Mściciela ramię w ramię z Czarnymi

Walki na Ultramarze

Walki w domenie Ultramaru

Templariuszami zaatakowali wrogów, nie okazując im pardonu. Marszałek Almarich i Inkwizytor Greyfax poprowadzili wojowników w druzgącym uderzeniu, przelewając krew zdrajców bez chwili wytchnienia. Święta Celestyna wraz z Geminae Superia latała nad polem bitwy rażąc wrogów z powietrza. Tuż za nimi Siostry Bitwy z Zakonu Naszej Umęczonej Pani paliły heretyków w ogniu potępienia. Na końcu z bramy wyłonił się Arcymagos, prowadzący ze sobą Triarosa oraz kohorty Skitarii i Imperialnych Rycerzy z domu Taranis. Imperialni Rycerze rozpoczęli śmiertelny ostrzał, ścieląc pole bitwy plugawymi żołnierzami Chaosu. Starcie wkrótce dobiegło końca.

Wkrótce sojusznicy umocnili swoje pozycje, jednak wzajemna nieufność powodowała, że stanęli od siebie w pewnej odległości. Ich dowódcy zebrali się na naradę.

Zgodnie z komunikatami z sieci vox w całej domenie Ultramaru trwały walki pomiędzy lojalistami a heretykami. Siły kliku dawnych legionów Kosmicznych Marines pogrążyło spokojny świat w chaosie i rozlewie krwi.

Inkwizytor Greyfax (IG): "Macragge zostało najechane"- powiedziała- "To fatalna wiadomość".

Belisarius Cawl (BC): "Twoje informacje są błędne"- odpowiedział Cawl- "Zgodnie z moimi danymi znajdujemy się jakieś sto sześćdziesiąt milionów mil od celu naszej podróży, uwzględniając przy tym zakłócenia i błędy w transferze danych."

IG: "Gdzie zatem jesteśmy?"- zapytała Greyfax zwracając się ku stojącej obok Eldarki.

Yvraine (Y): "Czy bylibyście zadowoleni mon-keigh wiedząc, że mamy bezpośredni dostęp do jednego z waszych najcenniejszych światów? Szczerze wątpie."

Marszałek Almarich (A): "Nie, nie bylibyśmy." - odparował dowódca Czarnych Templariuszy, który w dalszym ciągu nie mógł pogodzić się z dotychczasowymi wydarzeniami.

Święta Celestyna (C): "Marszałek ma rację, jednak niezależnie od tego uczyniłoby to naszą podróż łatwiejszą. Gdzie zatem się znajdujemy? I jak mamy dalej kontynuować naszą podróż?"

Wszyscy patrzyli na Yvraine.

Y: "Nazywacie ten świat Laphis, znajduje on się w układzie gwiezdnym Macragge. Aby podążać dalej musimy tylko znaleźć tutaj przedstawicieli Ultramarines."

Eleanor, jedna z Geminae Superia: "Co w wypadku jeżeli nie będą chcieli udzielić nam pomocy?" - zapytała- "Przybywamy razem z Eldarami na ich planetę bez zapowiedzi. Równie dobrze mogą zacząć do nas strzelać, zamiast nam pomagać."

Y: "To nie nasz problem"- odpowiedziała Yvraine- "Skoro to najlepsi wojownicy waszego Imperatora to chyba powinni bez trudu rozróżnić kto jest sojusznikiem, a kto wrogiem."

A: "Tak, są doskonale przeszkoleni, przede wszystkim po to by wyłapywać zdradliwych Xenos, a także by baczyć na tych, którzy z takimi podróżują" - ryknął Marszałek.

C: "Jesteśmy pielgrzymami, którzy bez trudu przekonają ich, że nasza sprawa jest święta i sprawiedliwa."- odrzekła Celestyna rzucając Marszałkowi pałające wyrzutem spojrzenie- "a nasz sojusz szczery. Nie przejdziemy dalej, jeżeli będziemy tutaj stali i kłócili się. Ciemność narasta, nasz czas dobiega końca, musimy natychmiast ruszać."

Dzięki namowom Świętej Celestyny sojusznicy ruszyli dalej przez góry Acheron. Wydarzenia rozgrywały się błyskawicznie, z każdą chwilą przybierając na prędkości. Lojaliści nie mieli czasu do stracenia- Cadia upadła, jednak co gorsza sądząc z zaciekłości z jaką ścigał ich Abaddon, wiedział on o ich misji, ze wszelkich sił starając się ich powstrzymać.

Siły sojuszników poruszały się powoli, mijając po drodze ślady toczonego tu konfliktu. Cawl zapewniał, że zgromadzone przez niego dane oraz przychwycone transmisje voxu wskazują, że członkowie ekspedycji poruszają się w dobrym kierunku. Wkrótce udało im się dotrzeć do pierwszych fortyfikacji Ultramarines. Radość przerwał atak Piekielnych Smoków, jednak został on bez trudu odparty przez siły Imperatora. Z bastionu wyłonili się Marines. Pomimo początkowej nieufności wobec towarzyszących siłom Imperium 

Eldarów, obecność sławnych wojowników Imperatora, w tym Żyjącej Świętej pozwoliło na przyjęcie wyjaśnień i zrozumienie potrzeb nieoczekiwanych gości. Jak się okazało, Ultramarines mieli przygotowane kanionerki Stormraven, które były gotowe zabrać podróżników do Fortecy Hery. Tam przebywał już Wielki Lord Macragge, Marneus Calgar, który kierował działaniami przeciwko zdrajcom.

Siły sojuszników rozdzieliły się. Większość Eldarów wróciła do Pajęczego traktu, aby głosić słowo Ynneda pośród swego ludu, pozostali jedynie Visarch i Yvraine. Siostry Bitwy na sugestię Świętej Celestyny pozostały na Laphis, aby wspomóc siły Ultramarines w walce ze zdrajcami, podobnie zresztą uczynili Imperialni Rycerze z domu Taranis. Pozostali, w tym Święta Celestyna, Inkwizytor Greyfax, Marszałek Amalrich oraz Arcymagos Cawl ruszyli do stolicy Ultramaru.

Po kilku dniach lojalistom udało się dotrzeć do Macragge. Stromraveny zostały skierowane bezpośrednio do Fortecy Hery, potężnego bastionu obronnego, który zajmował większość stolicy planety. Lot był jednak niespokojny- potężna armada Chaosu ścierała się nad Macragge z obrońcami planety, a większość sił lądowych została skierowana do ataku na twierdzę. Tym niemniej jednak piloci przysięgali, że uda im się osiągnąć założony cel. W centralnym punkcie fortecy Pan Ultramaru, poinformowany o ich przybyciu, oczekiwał nań z niecierpliwością.

Stormraveny zostały wystrzelone w kierunku planety, a do ich obrony zostały wysłane Stormhawki. Wkrótce pielgrzymom ukazały się skutki ataku Chaosu. Olbrzymie połacie planety pozostawały w ogniu wojny. Powietrze przecinały smugi pocisków wystrzeliwanych z działek przeciwlotniczych w kierunku Piekielnych Smoków i innych

Fotetcaherrymacragge

Forteca Hery

myśliwców sługusów Mrocznych Mocy. Brutalna siła dewastujacego ataku nie przyćmiła jednak woli obrońców, którzy niewzruszenie kładli pokotem setki zdrajców, strącając z nieba ich piekielne maszyny. Ogrom zniszczeń powodował u lojalistów jedynie chęć odpłaty za popełnioną przez renegatów destrukcję. Niedługo potem siły zdrajców wykryły zrzut lojalistów i rzuciły się na podróżujących, usiłując ich pochwycić bądź zniszczyć. Potężne eksplozje i wybuchy ognia towarzyszyły pilotom, gdy usiłowali ominąć zniszczone budynki oraz uniknąć ostrzału zarówno zdrajców, jak i sprzymierzeńców. Dzięki nadludzkim umiejętnością pilotów udało im się uniknąć zniszczenia. Stormraveny zwolniły i wleciały do przygotowanego dla nich hangaru.

Siły sprzymierzeńców dotarły do celu.

Do wysiadających podszedł pojedynczy Marines wraz z grupą sług zakonu. Ich uniformy zroszone krwią wskazywały, że przybyli prosto z pola bitwy. Przedstawił się jako sierżant Cassean witając podróżnych w Fortecy Hery. Z respektem ukłonił się Marszałkowi Amalrichowi oraz jego braciom zakonnym po czym zaprosił wszystkich do Pana Ultramaru.

Podczas podróży dzięki szybom z pancernego szkła wychodzącym na pole walki, sojusznicy mogli obserwować iście tytaniczne zmagania z siłami Chaosu. Wstrząsające co chwila murami fortecy wybuchy przypominały im, że ich misja nie została jeszcze ostatecznie zakończona. Pielgrzymi wkroczyli wkrótce do okrągłej komnaty, zdobionej z dużym przepychem.

Nad hololitem (ang. hololith- rodzaj ekranu, hologramu, przedstawiającego w czasie rzeczywistym Fortecę Herę wraz z sytuacją bitewną- przyp. moje) stał Mistrz Zakonu Ultramarines Marneus Calgar. Towarzyszyli mu doradcy: Kapitan Pierwszej Kompanii Agemman, Główny Kronikarz Tigurius oraz Wileki Mistrz 3 Bractwa Szarych Rycerzy Aldrik Voldus.

Gdy sojusznicy wkroczyli Calgar przeniósł wzrok na przybywających. Został już wcześniej poinformowany o ich misji oraz tajnym pakcie zawartym przez Arcymagosa. Gdy jednak zwrócił się do przybyłych jego słowa wprawiły większość z nich w konsternacje. Mistrz Zakonu stwierdził, że nie zna Belisariusa Cawla i nigdy nie zawarł z nim żadnego tajnego paktu.

Na twarzach przybyłych pojawiło się zdumienie i złość. Czyżby Cawl okłamał ich co do rzeczywistego celu? Jedynie Święta Celestyna oraz Eldarzy wydawali się nie poruszeni tymi wiadomościami.

Jeszcze większe zaskoczenie wywarły następnie słowa Arcymagosa, który wskazał, że nie przybył do Calgara, a do prawdziwego Pana Ultramaru, Roboute Guillimana. Zażądał aby jego grupa wraz z cennym auto relikwiarzem została natychmiast zaprowadzona przed oblicze przywódcy Ultramarines.

Członkowie Zakonu byli oburzeni tymi słowami, podobnie jak większość lojalistów przybyłych z Cawlem. Inkwizytor Greyfax zarządała natychmiastowych wyjaśnień.

Powstały zgiełk został uciszony przez Kapitana Agemmana, który przypomniał wszystkim, gdzie się znajdują. Jednocześnie zaznaczył, że jego zdaniem przybyłych należy zatrzymać, a przyniesione przez nich urządzenie zamknąć w polu statycznym aż do czasu, gdy będzie możliwe jego spokojne zbadanie. Zasugerował przy tym, że przybyłych z podróżnikami Xenos należy wyeliminować, zanim ich obecność narazi kogokolwiek z podległych im ludzi.

Na te słowa odpowiedziała Święta Celestyna, która wskazała, że ich misja została natchniona mocą samego Imperatora i że to jego wolę reprezentuje grupka przybyłych. Święta nie mogła przy tym nie zauważyć, że w ich stronę skierowano lufy bolterów, do których przyłączyła się wciąż nieufna Inkwizytor Greyfax.

Wszystkie oczy skierowały się na Calgara, który skierował się do Tiguriusa, oczekując od niego rady. W tym czasie Yvraine oraz Visarch napięli mięśnie i zajęli pozycję w oczekiwaniu na atak.

Kronikarz dumał przez kilka chwil, po czym przemówił.

Głęboki i dźwięczny głos Tiguriusa, nasycony był mądrością i mocą, która zmuszała do posłuchu. Przypomniał on Calgarowi, że w przeddzień ataku na Ultramar doświadczył on przerażających wizji, które pozwoliły na przygotowanie obrony. Widział lot żelaznych ptaków przybywających z daleka, a także karmazynową kulę pełną poruszających się zębatych kół.

Te żelazne ptaki podróżowały przez ogień i cień, który wypływała ze zdruzgotanej, olbrzymiej bramy. Każdy z nich miał płonące ostrze, a ich skrzydła wypełniał święty blask kiedy kierowały się w strone Ultramaru. Przez zniszczoną bramę widoczne było szeroko otwarte oko, a gdy ptaki zbliżały się do Macragge wielka paszcza pełna zakrawawionych zębów otwierała się szeroko obok nich, gotowa ugryźć z gigantyczną mocą.

Główny Kronikarz uważał, że wizje te dotyczyły Upadku Cadii oraz następującego ataku Czarnego Legionu na siedzibę Ultramarines. Wierzył przy tym, że objawienia dotyczyły także przybyłych podróżników i nawet obecność Eldarów jest podyktowana wolą Imperatora.

Calgar podziękował Kronikarzowi, po czym rozkazał wyjaśnić pielgrzymom swoją obecność.

Święta Celestyna wraz z Greyfax oraz Mistrzem Amalrichem opowiedzili pokrótce przebieg kampanii na Cadii oraz ich podróż. Ich relacja została również uzupełniona krótkimi informacjami przekazanymi przez Yvraine. Jedynie Cawl odmówił odpowiedzi na wszelkie pytania oraz nie przedstawił wyjaśnień dotyczących działania relikwiarza.

Wysłuchując przemawiających Calgar nie zaniedbywał obrony Macragge, wydając krótkie rozkazy i podejmując szybkie decyzje w newralgicznych punktach. Nie było to przejawem lekceważenia przybyłych, a jedynie koniecznością podtrzymywania obrony. Na koniec wypowiedzi Inkwizytor Greyfax podkreśliła, że z racji swojego upoważnienia do działania jako reprezentantka Imperatora, przyjmie na siebie odpowiedzialność za egzekucje Cawla, jeżeli ten okaże się zdrajcą.

Calgar przerwał wówczas rozmówcom podnosząc rękę.

Rozumiejąc wagę swojej decyzji zezwolił podróżnikom na zabranie auto-relikwiarza do sali, w której przebywał śmiertelnie ranny Patriarcha, pozwalając na towarzyszenie sojusznikom także pozostałym Eldarom, rozumiejąc, że oni także wypełniają wolę Imperatora. Zgoda ta okraszona jednak była wymogiem podróżowania z silną obstawą Ultramarines, w skład której wchodzili Tigurius, Voldus, członkowie Gwardii Honorowej wraz z samym Panem Ultramaru, a także weterani z 3 kompanii oraz członkowie 1 kompanii w pancerzach terminatorów.

Pielgrzymka ruszyła, a Greyfax oraz Czarni Templariusze zawarli milczące porozumienie co do egzekucji Cawla i jego sojuszników na wypadek, gdyby ci mieli okazać się zdrajcami.

Gdy sojusznicy stanęli przed wrotami Sanktuarium słońce nad Macragge zaczęło zachodzić. Budynek ten był tak monstrualnych rozmiarów, że mógł w jego wnętrzu chodzić wyprostowany tytan klasy Warlord. Przepiękne dzieła

Ciało Guillimana w polu statycznym

Ciało Guillimana pozostające w polu statycznym

sztuki opiewające czyny Patriarchy otaczały całą komnatę. Wzrok przybywających przykuwała jednak postać siedząca na bogato zdobionym tronie na końcu pomieszczenia. Prymarcha od czasów otrzymania śmiertelnej rany przez dawniej lojalnego brata Fulgrima, przebywał w polu statycznym oczekując na odkrycie sposobu jego wyleczenia. Na jego kolanach znajdował się miecz samego Imperatora.

Gdy przybyli znaleźli się bezpośrednio w pobliżu tronu, Calgar zwrócił się do Arcymagosa, wskazując mu, że są tam gdzie chciał. Następnie zadał pytanie o jakim pakcie Cawl wcześniej wspominał.

Arcymagos rozpoczął wówczas niewiarygodną dla zgromadzonych historię przedstawiając, jak wiele lat temu przed zranieniem Patriarcha Ultramarines wezwał go do siebie zlecając tajemnicze zadanie. Niestety wskutek upływu czasu i uszkodzeń danych Arcymagos nie był w stanie wyjaśnić w pełni na czym miało polegać to zadanie, wierzył jednak, że Prymarcha widząc jego potencjał zlecił mu pracę, za którą nagrodzi go informacją posiadaną jedynie przez Guillimana. Wyjaśnił przy tym, że nie może ujawniać wszystkich szczegółów, ponieważ jego praca składa się z dwóch części, a dostarczenie relikwiarza do Prymarchy jest tylko pierwszą z nich. Tajemniczym ładunkiem, którym Arcymagos zajmował się z taką pieczołowitością i troskliwością, była niezwykła zbroja, która miała w sobie technologię pozwalającą na przywrócenie Patriarchy do żywych.

Te słowa wzbudziły zdumienie nawet tych, którzy przebyli z Cawlem trudy podróży z Cadii. Cisza, która nastąpiła, pełna była napięcia i oczekiwania. Wizja Patriarchy chodzącego wśród innych napełniła Astartes nieoczekiwaną w tych trudnych czasach nadzieją.

Wówczas przemówiła Yvraine, wyjaśniając swoją obecność. Była ona emisariuszem Ynneda, eldarskiego Boga Śmierci, przywołanego przez Eldrada Ulthrana. Moce eldarskiego boga były niezbędne do przywrócenia Prymarsze życia, jednakże taki cud wymaga ofiar i poświęcenia. Bez mocy Boga Xenos cały trud Cawla mógł spełznąć na niczym, a stworzona przez niego zbroja pozostać jedynie kunsztownym rynsztunkiem. Aby móc wyleczyć Patriarchę konieczna najpierw była jego śmierć.

Słowa Eldarki wywołały burzę wśród zgromadzonych.

Calgar przysiągł, że zabije każdego Xenos, który odważy się dotknąć Prymarchy. Wielki Mistrz Voldus wraz z Inkwizytor Greyfax i Marszałkiem Amalrichem stanęli po jego stronie.

Pozostali Ultramarines wycelowali broń w nowo przybyłych, oczekując rozkazy otwarcia ognia.

Arcymagos był nieustępliwy, powoływał się na warunki paktu, jaki zawarł z Patriarchą Ultramarines przed laty.

Święta Celestyna błagała oponentów, aby zrozumieli, że taka jest wola Imperatora i tylko ich zgoda może przynieść ponownie nadzieję Imperium.

Niespodziewanie po stronie Cawla opowiedział się Varro Tigurius. Kronikarz prosił Calgara, aby zaufał przybyłym uznając, że doświadczone przez niego wizje wskazują, że taka jest wola Imperatora.

Atmosfera była napięta.

Wtem w słuchawce voxu, Marneus Calgar otrzymał priorytetową informację. Chwilę później zanim zdążył ostrzec zebranych, szklany sufit świątyni rozpadł się w drobny mak. Krytycznie uszkodzony Thunderhawk Ultramarines wpadł przez sufit, uszkadzając pomnik Guillimana walczącego z Alphariusem. Gdy pojazd się zatrzymał wyskoczyli z niego wojownicy Czarnego Legionu, atakując zgromadzonych.

Astartes otworzyli błykawicznie ogień do nowoprzybyłych, nie byli jednak dość szybcy, aby zapobiec katastrofie. Trio Raptorów dotarło do świątyni wbijając kolczaste ikony w podłogę świątyni. Długie włócznie z adamantium i żelaza, przybrane w makabryczne trofea, roztaczały wokół siebie demoniczną aurę. Empiryczna energia otaczająca ikony zawirowała wokół nich powodując rozdarcie rzeczywistości i przywołując błyski zwiastujące teleportację. W świętym miejscu zakonu Ultramarines pojawili się Terminatorzy Czarnego Legionu.

Lojaliści odpowiedzieli ogniem, jednak znakomite zbroje oraz otaczająca zdrajców demoniczna energia zapewniała im znakomitą obronę, uniemożliwiając zadanie im ciężkich strat.

Osłupiały Marneus Calgar nie wierzył w to co się stało. Sanktuarium Guillimana, święte miejsce zakonu, zostało sprofanowane i splugawione przez obecność sił chaosu. Było dla niego oczywiste, że atak zdrajców miał na celu dotarcie do Prymarchy. Choć nadal nie ufał Cawl'owi i przybyłym z nim Eldarom, powstałe zagrożenie było zbyt istotne aby je ignorować kosztem poświęcia uwagi Arcymagosowi. Dopóki nie uda mu się powstrzymać wrogów, dopóty wewnętrzne spory muszą pozostać w spokoju. Mistrz Zakonu aktywował pole energetyczne wokół legendarnych rękawic i rzucił się w bój.

Nie pozostał sam.

Święta Celestyna dobyła swojego ostrza i wyśpiewując hymn wojny wraz z Geminae Superia wyruszyła do walki.

Amalrich wraz z pozostałymi Czarnymi Templariuszami wykrzykując z nienawiści zaatakował wrogów ludzkości.

Wielki Mistrz Voldus także zaatakował, wzywając w trakcie ataku wsparcie Szarych Rycerzy.

Kontratak lojalistów spotkał się z Marines Chaosu pośrodku sanktuarium. Zawrzała brutalna walka.

Już na samym początku Inkwizytor Greyfax otrzymała postrzał w żebra, jednakże dzięki woli Imperatora pocisk nie wybuchł, powodując jedynie niewielkie wgniecenie w jej zbroi. Skrywając się na kilka chwil za zasłoną, rozpoczęła wkrótce ostrzał, powalając w obłoku krwi jednego z Raptorów. Jej bioniczne oko zlustrowało pole bitwy. Święta Celestyna z furią natarła na Terminatorów Chaosu druzgocąc wrogów ludzkości jednego po drugim, pomimo utraty jednej z Geminae Superia.

Nieopodal Calgar i Voldus walczyli ramię w ramię powalając i paląc wrogów wyładowaniami z rękawic i psioniczną energią. Greyfax zaobserwowała jak Voldus wykorzystując swoje umiejętności posłał jednego z Terminatorów Czarnego Legionu w powietrze uderzając nim w jeden z posągów okalających salę.

Wśród heretyków wciąż pojawiali się nowi wojownicy. Wkrótce energia wokół ikon znów zawirowała, a na placu boju pojawiło się trzech Czarnoksiężników w pancerzach Terminatorów, mając u swego boku potwornie zmutowanych Obliteratorów. W tym samym momencie przez wyrwę w suficie wpadł Dreadclaw, przenosząc na pokładzie kolejnych heretyków, w tym wybranych przez Abaddona weteranów wielu bitew oraz żądnych krwi Berserkerów Khorna.

Ultramarines pomimo przygniatającej przewagi wroga, utrzymywali z trudem pozycję. Podczas gdy część z nich utrzymywała heretyków na dystans za pomocą szturmowych bolterów, część z lojalistów na czele z Marszałkiem Amalrichem ruszyła do walki wręcz.

Jednakże nie wszyscy z obecnych lojalistów dołączyła do boju.

Inkwizytor Greyfax ujrzała, jak Arcymagos, poruszając się niczym pająk, pracował przy kontrolerze auto-relikwiarza, osłaniany przez Skitarii i Ynnari oraz Tiguriusa.

Wtem kilku Berserkerów widząc co robią, zaszarżowało na Kronikarza. Ten, stojąc niewzruszony, wymówił krótką formułę, powodując zmiażdżenie zdrajców w masę poskręcanego żelastwa i mięsa. Greyfax obserwowała z podejrzliwością i przerażeniem, jak energia życiowa powalonych heretyków nie zniknęła, lecz powędrowała do dwójki Ynnari, wyraźnie ich wzmacniając.

Inkwizytor rozumiejąc co robi Cawl, zmusiła się mimo bólu do powstania, i pobiegła w jego kierunku, żądając zaprzestania działania w imię Świętych Ordo. Nie zdołała jednak do nich dobiec, gdyż jej ruch ujawinił jej pozycję i spowodował zasypanie jej przez pociski zdrajców.

Rozrywając wrogów Calgar zauważył, jak Cawl z satysfakcją na twarzy odsunął się od auto-relikwiarza, który w tym momencie zaczął się otwierać. Calgar nie był w stanie zajrzeć do środka będąc zajęty walką oraz znajdując się pod złym kątem, jednakże był pod mimowolnym wrażeniem otaczających relikwiarz błysków i potężnej energii. W tej chwili auto-relikwiarz otoczył postać Prymarchy, a do tronu zbliżyli się Eldarzy.

"Nie!"- krzyknął Calgar.- "Rozkazuję wam zaprzestać tego szaleństwa! Bracie Tiguriusie, w imieniu Imperatora, powstrzymaj ich!".

Calgar zobaczył przerażony, że Tigurius patrząc w jego kierunku, kiwa przecząco głową.

"Zróbcie to"- krzyknął Główny Kronikarz kierując w otaczających ich nieprzyjaciół wiązki psychicznej energii- "I niech Imperator mnie przeklnie jeżeli mnie oszukałaś Xenos".

W desperacji Calgar skierował swój bolter w kierunku Yvraine, jednakże jej ostrze poruszając się z wielką prędkością przecięło kable dostarczające energię do tronu Guillimana, podtrzymując zasilanie pola statycznego.

"Co wyście uczynili?!"- wykrzyczał zdruzgotany Calgar, kierując się na powrót przeciwko zdrajcom i kierując przeciwko nim całą swoją wściekłość.

Auto-relikwiarz otoczył Prymarchę i jego tron całkowicie, rozpoczynając ferię barw, błysków oraz hipnotyzujących wzorów pojawiających się na jego powierzchni. Gdy zdrajcy to zauważyli ruszyli na lojalistów ze zdwojoną energią.

Wykrzykując wojenne okrzyki Terminatorzy Chaosu wyruszyli w kierunku tronu, spychając Calgara do defensywy. Z niespotykaną wcześniej furią heretycy pomknęli ku tronowi, zmuszając pozostałych przy życiu lojalistów do pozbycia się osłon i spotkania w otwartym boju. Za cenę kolosalnych strat lojalistom udało się chwilowo powstrzymać zryw wrogów.

Czarnoksiężnicy Chaosu nie zważając na ryzyko potępienia, sięgnęli głęboko do mocy Osnowy, usiłując powalić przeciwników. W odpowiedzi Mistrz Voldus posłał im własne inkantacje, ścierając się z nimi w sferze mentalnej.

Trzeci z Czarnoksiężników posługując się dostępnymi mu mocami rozpoczął kierowanie energi na otaczające walczących mury, wyrywając z kolumn, ścian i sufitu wielkie bryły marmuru, którymi rzucał w wojowników. Wkrótce w podłodze pojawiły się szczeliny, a sufit ugiął się od zniszczeń.

Widząc niebezpieczeństwo, Tigurius skoncentrował swoje moce na trzecim z Czarnoksiężników, usiłując go powstrzymać. Wkrótce jednak sam musiał odpierać ataki Berserkerów, co zniweczyło jego wysiłki. W sukurs przybyli mu Eldarzy, którzy błyskawicznie rozprawili się ze zdrajcami.

Celestyna wciąż walczyła rozcinając swym mieczem ciałą zdrajców i powierzając ich dusze Mrocznym Bogom.

Do walki dołączył również Arcymagos, używając swoich broni oraz intonując binarny psalm mający zwiększyć moc wyposażenia sojuszników.

Marszałek Amalrich wraz z jedyni dwoma pozostałymi przy życiu Czarnymi Templariuszami bez ustanku atakował i odpierał ataki.

Błyski teleportów ponownie spowiły pobojowisko przysyłając do walki brygadę Paladynów Szarych Rycerzy, którzy wzmocnili mentalne siły swego Mistrza.

Wtem jednak niebo nad świątynią ponownie pociemniało, gdy dziesięć kolejnych Dredclawów osłanianych przez Piekielne Smoki, wpadło do Świątyni, przenosząc na swych pokładach elitarną grupę zabójców Mistrza Wojny Chaosu, Szpony Profanatora (ang. Talons of the Despoiler).

Te siły miały zadać ostateczny cios. Zmęczeni walką lojaliści nie byli w stanie odeprzeć takich ilości zdrajców.

Marneus Calgar został powalony samą masą atakujących go wrogów, zaś Marszałek Amalrich wraz z braćmi ukryli się za zwłokami innych żołnierzy, zdeterminowani zabrać ze sobą jak najwięcej heretyków zanim zginą.

Wciąż walcząca Święta Celestyna straciła drugą z Geminae Superia, sama będąc ranna w jedną z rąk, posługując się w boju wyłącznie drugą.

Wszędzie skłębione masy zdrajców posuwały się do przodu niezważając na straty, pragnący przytłoczyć pozostałe przy życiu psy fałszywego Imperatora i zasmakować ich krwi, podczas gdy Czarnoksiężnicy kontynuowali inkantacje powodujące rozerwanie rzeczywistości.

Żaden z obrońców nie cofnął się o krok, jednak było kwestią minut, kiedy ich opór zostanie przełamany.

Niektórzy z heretyków dotarli na odległośc paru metrów od tronu, walcząc z próbującymi ich odeprzeć Cawlem i Eldarami.

Migająca dotychczas na auto-relikwiarzu czerwona ikona zamieniła się w zieloną, sygnalizując to czystym i niczym niezmąconym dźwiękiem, który przebił się pomimo hałasu walki przez Sanktuarium.

Gdy Cawl to usłyszał, wydał z siebie niecodzienny, binarny okrzyk triumfu. Chwilę później auto-relikwiarz otworzył się z gazowym sykiem przecinającym powietrze, odsłaniając zapierający dech w piersiach widok.

Tam gdzie znajdywało się nieruchome ciało Prymarchy posadzone na tronie, teraz w pełnej krasie stał jeden z

Avenging Son Reborn 2

Odrodzony Prymarcha

najwierniejszych i najzdolniejszych synów Imperatora, Roboute Guilliman.

Jego obecność oddziaływała na wszystkich, wypełniając salę dominującą energią. Mający na sobie niezrównaną i mistrzowsko wykonaną zbroję, trzymający w jednej z rąk otoczone płomieniami ostrze samego Imperatora, spojrzał po pobojowisku z pewną morderczą intensywnością, której nie mogli ścierpieć nawet lojaliści. Wojownicy obu stron zamarli niczym zaklęci w oczekiwaniu.

Wtem ciszę przerwał pojedynczy okrzyk, gdy jeden z Berserkerów Khorna rzucił się na przebudzonego Prymarchę. Guilliman poruszył się wówczas z tak olbrzymią prędkością, że nawet Ynnari nie byli w stanie temu dorównać. Jego płomienne ostrze przecieło powietrze rozczłonkowując śmiałka na dwie połówki, które upadły w nieładzie na ziemię. W tym momencie zaklęcie zostało przełamane i mrowie wojowników Chaosu rzuciło się na Prymarchę gotowi poświęcić setki w celu zabicia Guillimana. Ich atak nie pozostał jednak bez odzewu. Rozpoczęła się jatka.

Pierwszym z powalonych był Czarnoksiężnik, który usiłował zrównać Świątynię z ziemią. Używając swojej potężnej Ręki Władzy (ang. the Hand of Dominion- po prostu wszechmocna rękawica energetyczna z dodatkami- przyp. moje) Guilliman powalił heretyka i rozerwał go na tysiace kawałków.

Wśród kolejnych śmiałków pojawili się Bererskerzy Khorna, którzy usiłowali pomścić zmarłego towarzysza. Nie byli jednak godnymi przeciwnikami dla Prymarchy, zostając zredukowanymi do fruwających w powietrzu opancerzonych kawałków mięsa. Pociski z bolterów wymierzonych w Patriarchę odbijały się od jego zbroi, nie czyniąc mu najmniejszej krzywdy i nie tworząc na niej żadnej skazy. Prymarcha po kolei rozprawiał się z przeciwnikami, a żaden z nich, czy to weteran stuleci walk czy też opancerzony Terminator, nie stanowił dla niego godnego przeciwnika. Guilliman poruszał się z taką prędkością, że nawet nadludzki refleks heretyków nie był w stanie ich uratować.

Gdy Czarny Legion skupił swoje wysiłki na pozbawieniu życia Prymarchy, pozostali obrońcy mogli się przegrupować i ruszyli z nową siłą na heretyków, podbudowani widokiem swojego zbawcy. Guilliman wyczyścił z wrogów okolice swojego tronu, posiłkowany przez Tiguriusa, Cawla i Ynnari. Jego pomocnicy dokonywali nadludzkich czynów. Yvraine i Visarch szatkowali wrogów z niespotykanym wdziękiem i szybkością. Tigurius uwolnił druzgocący ładunek energi psionicznej, wstrząsając rzeczywistość falami przytłaczającej mocy i posyłając heretyków na ziemie wraz z pozostałością ich zbroi. Przez chwilę Główny Kronikarz poczuł na sobie spojrzenie Prymarchy, którego taksujące spojrzenie wydawało się rozbierać duszę Tiguriusa na kawałki dokonując jej oceny.

Twarz Guillimana przypominała maskę mściwej furii i zimnego gniewu, który trwał przez wieki. Dla Guillimana ostatnim wspomnieniem była desperacka walka przeciwko jego zepsutemu bratu, przypominająca zmagania tytanów. Następnie ostał się jedynie ból wywołany trucizną sączącą się w jego żyły. Tera znalazł się w środku bitwy, otoczony przez ohydne kreatury przypominające koszmarne parodie wojowników Imperatora. Nawet jego sojusznicy nie wyglądali zbyt znajomo, przynajmniej jednak był w stanie bezbłędnie ocenić, kto jest spaczony Chaosem, a kto nie. Na tę chwilę było to wystarczające. Pozostałe pytania mogły zaczekać.

Wyrzynając zdrajców Patriarcha dotarł do mocno zranionego Calgara, zatrzymując się przy nim z pewnego rodzaju nieokreślonym wyrazem twarzy i uczuciem we wzroku. Calgar poruszył się, otwierając jedno oko na odrodzonego Prymarchę. Zadowolony, że jego potomek żyje Guilliman ruszył dalej do walki, pozostawiając Pana Ultramaru z wyrazem niedowierzania na twarzy, że jego genetyczny ojciec wrócił do żywych.

W dalszej części Sanktuarium Voldus i jego Paladyni toczyli bój z pozostałymi Czarnoksiężnikami. Choć heretycy byli silnymi psionikami, żaden z nich nie mógł równać się z potęgą Wielkiego Mistrza. Powstrzymując czarne inkantacje Voldus wykonał potężny kontratak niszcząc doszczętnie swojego wroga. Ostatni z Czarnoksiężników nie wytrzymał tego widoku i odwrócił się aby uciec. Na jego nieszczęście stanął wówczas twarzą w twarz z Patriarchą. Zanim zdołał

BobbyGwstajecelestynalatavoldusstoiobokbobbyegoultrasyciesząmordeczarnylegionobskakujewpierdol

Walka w Sanktuarium Guillimana

wypowiedzieć choćby jedną sylabę zaklęcia, na jego gardle z siłą tysiąca mężów zacisnęła się pancerna pięść Ręki Władzy. Prymarcha podniósł swego nieprzyjaciela wysoko w powietrze, a przez jego twarz przemknął wyraz obrzydzenia. Czarnoksiężnik podjął ostatnią próbę wypowiedzenia czaru, zanim jego starożytny pancerz poddał się naciskowi miecza Imperatora, zostając przecięty niczym jedwab.

Pozbawieni przywództwa, widząc przed sobą istnego boga wojny, ostatni z Czarnych Legionistów rozpoczęli ucieczkę, jednak żaden z nich nie miał wyjść z Twierdzy Hery żywym.

Zanim posiłki dotarły do Świątyni Prawości, walka została skończona. Każdy jeden Astartes, który przebił się do Świątyni, padł na kolana w nabożnym podziwie na widok odrodzonego Prymarchy.

Guilliman objął dowodzenie nad Marines, nie zadając żadnych pytań poza czysto strategicznymi. Czas na pytania i odpowiedzi przyjdzie później, teraz ważniejsze jest wyplenienie ze świata Ultramarines zarazy Chaosu.

Wiadomość o tym, że ich Patriarcha żyje, rozniosły się błyskawicznie po całej Fortecy. Wieść była przekazywana za pomocą głośników, poprzez vox, a także przez transmisje, docierając w najbardziej niedostępne ostępy Twierdzy. Sam Guilliman zdecydował się przemówić i potwierdzić rewelacje, rozumiejąc, że jego obecność ośmieli jego zwolenników i pogrąży jego wrogów. Tak jak przewidywał wieść o jego odrodzenia dodała Ultramarines waleczności, natomiast wojownicy Chaosu stracili chęć do walki.

Guilliman udał się następnie do strategium i - w historycznym geście, który zostanie uwieczniony w statule - przejął formalnie dowództwo od kapitana Agemmana. Marneus Calgar, ranny w walkach w Sanktuarium i podtrzymywany przez dwóch członków Straży Honorowej, uklęknął przed Prymarchą i na jego prośbę przekazał mu dowództwo nad całym Zakonem. Patriarcha zajął miejsce za stołem w Strategium i wziąwszy głęboki wdech rozpoczął planowanie akcji obronnych. I tak, jak Marines przeważali nad zwykłymi ludźmi, tak geniusz taktyczny Guillimana nie miał sobie równych. Dzięki przyjętej taktyce oraz błyskawicznym rozkazom siły Ultramarines rozpoczęły szereg manewrów, które umożliwiły im odepchnięcie zdrajców od Fortecy.

Intuicja Prymarchy pozwoliła mu na niezwykle dokładne i szybkie planowanie, dzięki czemu doskonale rozpracował słabości wroga i bez trudu przewidywał i kontrował wszelkie jego posunięcia. Tam, gdzie jego obecność była niezbędna, tam Guilliman prowadził swych ludzi osobiście do boju, wywołując popłoch u nieprzyjaciela. Ostateczny atak wykonany przez Roboute w samo serce linii Chaosu spowodował zamęt w ich szeregach i ostateczny upadek. W ledwie trzy godziny po swoim odrodzeniu, Guilliman poprowadził siły Ultramarines do oczyszczenia Fortecy Hery oraz zabezpieczenia całej placówki.

Nadszedł czas na zaczerpnięcie tchu i odpoczynek wymęczonych wojsk.

CelestynakoronujebobbyegoGnakrólapolskiicarawszechnexusacawlliczycałkigreyfaxczytajakiszszajsayvrannelampisienaboba

"Koronacja" Guillimana na Pana Ultramaru i Mistrza Zakonu

Patriarcha wezwał najbliższych współpracowników i udał się do sanktuarium Mistrza Zakonu, dotychczas zajmowanego przez Calgara, gdzie oficjalnie został ponownie mianowany Panem Ultramaru i Mistrzem Ultramarines.

Uroczystość odbyła się przy udziale Calgara, Tiguriusa oraz Agemmana, a także ich najbliższych oficerów oraz przedstawicieli każdej z kompanii Zakonu. Brali w niej udział również ocaleli towarzysze "Krucjaty Celestyny", a Święta osobiście pobłogosławiła Prymarchę.

Gdy ceremonia została zakończona, Guilliman wstał i zarządził zebranie. Wiele zostało jeszcze do zrobienia, a niezliczone pytania wymagały odpowiedzi. Zanim jednak mógł podjąć dalsze decyzje, musiał się dowiedzieć o wszystkim, co wydarzyło się podczas jego długiej nieobecności.

Przebudzenie Prymarchy nie zostało jednak niezauważone. Mroczne Potęgi rozpoczęły obmyślanie planu powstrzymania wrogiego im Patriarchy. O tym jednak Guilliman na razie nie wiedział.

Patriarcha Ultramarines usiadł cieżko na tronie, rozkazując wszystkim oddalić się. Gdy został sam, na jego twarzy zagościł smutek i ból. Cokolwiek zrobiono, aby przywrócić go do życia, spowodowało to powstanie stałego i dokuczliwego bólu promieniejącego od wewnątrz. Podejrzewał, że ten ból nigdy nie minie.

Jednakże fizyczny ból był ostatnim ze zmartwień Patriarchy. Po kolei wzywał do siebie najważniejsze z otaczających go osób, przez wiele dni prowadząc z nimi konwersacje, odczytując z ich słów prawdę i dociekając jak wygląda historia ludzkości po tylu latach od jego upadku. Bez trudu wychwytywał pomiędzy wierszami, ze strzępków informacji, jak przedstawia się sytuacja ludzi oraz jakie zagrożenia niesie za sobą 42 millenium.

Każda wiadomość była ciosem dla Prymarchy i wyczerpywała jego siły i wolę.

"Millenia przeminęły"- wyszeptał Prymarcha, gdy został sam, nie kierując tych słów do nikogo. Rozumiał jedynie, że musi wypowiedzieć się na temat sytuacji, zanim wiedza o tym, jak zmieniła się ludzkość, doprowadzi go do obłędu. Nie pierwszy raz od powrotu Guilliman zamarzył, aby mógł porozmawiać z jednym ze swych braci. Ci przynajmniej mogliby go zrozumieć.

"Tysiące lat"- powiedział- "I zobacz co się z nimi stało. Co się z nami stało. Bałwochwalstwo. Ignorancja. Cierpienie i nędza w imię Boga, który nigdy nie chciał tego miana."

Guilliman potrząsnął głową i stanął w swojej komnacie spoglądając na wiszące banery, które opiewały zwycięstwa Ultramarines. Jego wzrok spoczął na podobiźnie postaci siedzącej na tronie i otoczonej aureolą, która bez wątpienia przedstawiała Imperatora.

"Zawiedliśmy, ojcze."- powiedział Guilliman głosem przepełnionym smutkiem i bólem- "Ty zawiodłeś swoich synów, a my w zamian zawiedliśmy ciebie. A teraz, aby pogłębić naszą pychę i arogancję, a tym samym ukazać nasz upadek, zawiedliśmy ich wszystkich. Czy Horus nie powiedział, że poszukujesz boskości? Spowodował wybuch rebelii wokół tego twierdzenia. Jak teraz by tryumfował, widząc obecne Imperium."

Guilliman poczuł przypływ złości i zacisnął pięści, mając ochotę zniszczyć wszystko co go wokół otaczało. Wiedział jednak, że nie może okazać słabości.Calgar, Tigurius, Agemman i wszyscy pozostali patrzyli na niego tak jakby spoglądali na Imperatora. Nie mógł okazać słabości swoim genetycznym synom i tym samym doprowadzić ich do tego, aby w ich sercach zagościła rozpacz.

"Tylko to się liczy." - westchnął Prymarcha. Gniew Guillimana wstrząsnął nim do głębi. Patriarcha podniósł się i spojrzał na wyhaftowanego Imperator z oskarżeniem w oczach.

"Dlaczego nadal żyję?"- warknął- "Czego chcesz więcej ode mnie? Oddałem im wszystko co miałem. Spójrz co zrobili z naszym marzeniem. Ta wzdęta, zepsuta padlina Imperium jest prowadzona nie przez postęp i nadzieję, ale przez strach, nienawiść i ignorancję.  Lepiej by było, gdybyśmy wszyscy spłonęli w ogniach ambicji Horusa, zamiast oglądać to na własne oczy."

Nawet, gdy wypowiedział te słowa, Guilliman słyszał w nich fałsz. Pośród swoich braci, żaden nie był większym idealistą niż on sam. Żaden nie przewidywał jaśniejszej przysłości, nie tylko dla ludzkości, ale także legionu wojowników Imperatora.Ten płomień nadziei był częścią jego samego tak długo jak żyje. Nawet teraz, gdy był tłamszony przez mrok i rozpacz, ten płomień przetrwał.

"Nadal jest nadzieja" -stwierdził, odwracając się do okna. Oglądał, jak naprawiane są zniszczenia, które choć potężne, nie były w stanie zniszczyć dumy i determinacji Ultramarines. Urodzili się w mrocznym millenium, znając jedynie cierpienię i walkę, śmierć i rozpacz, a mimo to nie ugięli pod brzemieniem losu, tylko dzielnie stawiali mu czoła. Nieważne ilu wrogów przyniósł im los, w dalszym ciągu pozostawali niezłomni i lojalni. Guilliman zobaczył lepszy wiek, taki, w którym pojawiła się nadzieja i tryumf. Jakie miał prawo, on, nadludzki syn samego Imperatora, aby okazać mniej siły i odwagi niż jego następcy urodzeni w mroku?

Guilliman ujrzał co ludzkość może osiągnąć. Co więcej, wiedział  co za owoce mogą przynieść prace Cawla, zgromadzone pod powierzchnią Marsa. Uwierzył, że dla Imperium lepsza przyszłość jest w dalszym ciągu możliwa. Będzie to jednak możliwe dopiero, gdy wrogowie ludzkość zostaną pokonani.

"Cała ta nędza" -powiedział Guilliman- "Cały strach i cierpienie, nie jest spowodowane przez ludzkość, lecz przez tych, którzy nas zdradzili. Zbyt długo szpony Chaosu dyktowały los naszej rasy. To musi się skończyć."

Patriarcha poczuł wypełniającą go nową siłę. Zainspirowany tym co ujrzał, Prymarcha zamknął swoje cierpienie i osamotnienie głęboko wewnątrz swego umysłu. Zachował jednak swoją furię. Ją mógł jeszcze wykorzystać. Później będzie czas na żałobę i nowe planowanie. Teraz jest czas walki, czas zapłaty dla wrogów Imperatora za każdą plagę, która dotknęła Imperium.

Po 4 dniach i nocach po swojej koronacji Guilliman wyszedł ze swoich komnat. Podczas jego nieobecności, wojskami Ultramarines dowodził wciąż ranny Calgar, który ignorując swoje rany koordynował działania Marines. Zobaczywszy swojego Prymarchę, Calgar bez wahania oddał mu dowództwo. Guilliman widząc zaangażowanie oraz zdolności Calgara uczynił go swoim doradcą i często zasięgał jego rad. Podobnie uczynił z Tiguriusem. Następnym ruchem Patriarchy, który zaskoczył wielu, było włączenie do grona doradczego Voldusa, Cawla, Świętej Celestyny oraz Inkwizytor Greyfax. Guilliman chciał otrzymywać porady z rąk każdego ramienia Imperialnej maszyny wojennej rozumiejąc, że w jedności jest siła.

Mając u boku swoich doradców oraz dowodząc potężnymi siłami Ultramarines, Guilliman rozpoczął kontruderzenie w celu odzyskania swojego macierzystego świata. Szersze plany walk w galktyce mogły poczekać. Macragge nadal było otoczone z każdej strony i jeżeli planeta macierzysta Zakonu upadnie, wówczas nawet odrodzony Prymarcha może nie poradzić sobie z tłumem wrogów.

Wojna o Macragge twała niewiele ponad miesiąc, a tempo działań wojennych było zawrotne.

Na początku błyskawiczne uderzenia oczyściły dolinę Laponis oraz częściowo zrujnowane miast Magna Civitas. Działa oblężnicze Żelaznych Wojowników zostały wysadzone ładunkami melta, a hordy kultystów Chaosu zostały otoczone i wyrżnięte w pień. Agemman, Celestyna i Greyfax wiedli precyzyjne ataki w celu odzyskania baterii orbitalnych, a niedługo potem niebo nad Macragge przecinały wiązki ognia z baterii, które oczyściły orbitę nad klasztorem-fortecą Ultramarines.

To był dopiero początek. Kolumna pancerna dowodzona przez Antaro Chronusa zmiotła siły zdrajców na wzniesieniach Magletine i zepchnęła ich do oceanu Pharamis. Siły Szarych Rycerzy, dowodzone przez Wielkiego Mistrza Voldusa, walczyło z wojskami okrutnych Władców Nocy, którzy okryli całe miasto nienaturalnym mrokiem. Zdrajcy zostali w ostateczności zmuszeni do wycofania, a tajemniczy krwawy rytuał zatrzymany zanim dobiegł końca, jednakże całę miasto zostało zniszczone z orbity z obawy przed zbytnim spaczeniem przez Chaos.

Guilliman poprowadził ataki na Valmari, górę Tarphus i zaśnieżoną przełęcz Gallinusa, uzyskując zwycięstwo w każdym z tych miejsc. Ultramarines niszczyli wszystko na swej drodze, a ich niezwykłe wyszkolenie i dyscyplina w połączeniu z geniuszem Patriarchy dawała niezwykłe rezultaty. Pomimo tego, że zdrajcy walczyli z furią i pogardą śmierci, nie byli w stanie sprostać zdolnościom Prymarchy, a ich siły topniały z każdym uderzeniem. Heretyce, którzy salwowali się ucieczką na orbitę, zostali otoczeni przez flotę lojalistów i zupełnie zniszczeni.

Ostatecznie, po długi tygodniach zaciętych walk i wielkich strat, Macragge zostało wyzwolone raz jeszcze.


W BUDOWIE





Źródła

  • The Gathering Storm I: Fall of Cadia; str. 83-88
  • The Gathering Storm II: Fracture of Biel-Tan; str. 89, 92, 93
  • The Gathering Storm III: Rise of the Primarch; str. 8, 9, 12, 13-15, 16-21, 22, 24-29, 32, 38-41
  • Kodeks Kosmiczni Marines (5 edycja); str. 6-7, 12-15
  • Herezja Horusa: Czas Horusa, Dan Abnett; str. 274