Astronomican
Advertisement
LEWY cudzysłów
Odnieśliśmy poważne rany. Ale nadal trzymamy się na nogach, z ogniem w oczach i męstwem w sercach. Niech myślą, że nas pokonali. Pokażemy im, jak bardzo się mylą.
PRAWY cudzysłów
Crimson Fists Last Stand

Bitwa na planecie Rynn


Pedro Kantor - Mistrz zakonu Karmazynowych Pięści.

Historia[]

Po 250 latach wiernej służby dla Zakonu, Kantor został mianowany mistrzem zakonu. Wiele czynów złożyło się na ten zaszczyt. Jednym z nim była bitwa o Sondę Melchitt, to wtedy Pedro w stopniu sierżanta dokonał abordażu na wielki statek orków znanym jako Mordownik Grzmot. Całe działanie sprawiło, iż statek został unieruchomiony, a flota imperialna wraz z krążownikiem zakonu Krzyżowiec na czele przeprowadziła atak na zielonoskórych i przepędziła ich po za granice systemu Loki. Kantor był jednym z niewielu ocalałych z tragedii którą dotknęła cały zakon.

Pedro Kantor

Waaagh!!! Snargoda nie pozostawiło nawet cegły z dawnej fortecy zakonu mieszczącej się w świecie Rynn. Mistrz zakonu zostawił opłakiwanie poległych na później, zebrał pod swoją komendę wszystkich ocalałych i wyruszył do miasta Nowe Rynn. Jak się później okazało na miejscu była już część braci zakonnych, która wspierała miejscowy garnizon. W celu uniknięcia licznych band orków, ocalali żołnierze byli zmuszeni do ukrywania się w ruinach oraz na opuszczonych farmach podczas dnia. Minęło dziesięć dni morderczej i wyczerpującej wędrówki, Kantor cały w krwi orków pojawił się w Nowym Rynn. Tylko połowa ocalałych braci zakonnych dotarła z mistrzem do celu. Zmęczenie było widoczne, trud pokonanych przeszkód był wielki, lecz ani na jedną sekundę wojownicy nie zwątpili w swojego przywódce.

Po przekroczeniu bramy miasta nie było czasu na odpoczynek, orkowie w krótkim czasie zaczęli szturmować miasto. Obrońcy zabijali zielonoskórych z wielką furią, to była zemsta za zniszczenie fortecy. Zero litości oraz duża brutalność tak można było opisać te wydarzenia, które miały miejsce podczas bitew. Osiemnaście miesięcy było potrzebne żeby przełamać zielonoskórą falę. Świat Rynn został ocalony a Orkowie przepędzeni. Mimo to był to dopiero początek wojny, która niosła za sobą trudne decyzje. Wojna z Orkami o mało nie zniszczyła zakonu, który obecnie był bliski zapomnieniu, Pedro Kantor musiał zdecydować czy ocalali wyruszą walczyć z wrogiem i zginą jak bohaterowie lub będą próbowali odbudować dawną potęgę. Na chwałę Imperium, Pedro okazał się mądrym i rozsądnym przywódcą, który postanowił odbudować zakon. Imperium w 41 millenium nie może pozwolić sobie na utratę dobrych żołnierzy.

Bitwa o Wąwóz Zdrajców[]

Traitors gorge

Mapa Wąwozu Zdrajców

Nie ma człowieka w imperium który nie słyszał o zakonie Karmazynowych Pięści, tym bardziej o tragedii jaka ich dotknęła. Historia ta miała miejsce pół roku po tragicznych wydarzeniach z Rynn i jest znana tylko Kantorowi oraz garstce ocalałych marines. Mimo, że Imperium po wojnie uznało planetę za bezpieczną, sytuacja nie była wcale taka prosta. Jadeitowe Góry były miejscem schronienia xenos. Orkowie wciąż nękali ludność planety Rynn, która była osłabiona oraz odczuwała trudy poprzedniego Waaagh! Snagroda. Zbrojmistrzowie naprawiali szkody, a wielki mistrz postanowił raz na zawsze rozstrzygnąć kwestię obcych na tych ziemiach. Pod swoją komendą zebrał braci zakonnych i wyruszył w kierunku wroga.

Przebieg[]

Walka w ciasnych korytarzach jaskiń była bardzo mozolna, orkowie bronili każdego skrawka ziemi z wielką determinacją. Brak odpowiednich środków tylko utrudniał misję Pedro Kantorowi, braki były widoczne w uzbrojeniu oraz żołnierzach, obecnie zakon był tylko cieniem tego czym był w swoim szczycie. Jednak postępy były czynione krok po kroku kolejni orkowie ginęli, a space marines przesuwali się do przodu oczyszczając kolejne tereny. Jednak wróg nie dawał za wygraną i zmobilizował większe siły nie była już to tylko mała banda śledzona przez marines, a już armia. Doszło do starcia, dwa tuziny przypominających legendarnych herosów marines starło się setkami zielonoskórych xenos.

Space marines dążyli do wydostania się z obwodu i wejścia na wzniesienia,walczyli w ramię w ramię ściśnięci do siebie niczym ogórki w słoiku, orkowie padali jak muchy, mimo to było ich coraz więcej. Kantor doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że posiłki się nie pojawią, zakonne Thunderhawki zostały zniszczone lub uszkodzone podczas wojny, ewakuacja z paszczy lwa była niemożliwa. Xenos atakowali z dziką furią, oznaki zmęczenia ich nie dotyczyły, zrezygnowanie również.Poległo trzech braci marines, próbujących wydostać się z wąwozu. Heroiczna walka sprawiała że ziemia była pełna krwi xenos, lecz Kantor wiedział, że mają nikłe szanse na przeżycie, jako jedyny był w pełni zdrowy, reszta marines krwawiła z wielu ran. Orkowie tworzyli sobie barykady ze zwłok poległych i nie przestawali atakować z równą furią jaka była na początku zmagań. Gdy ich los wydawał się przesądzony, nagle wydarzyło się coś o czym żaden filozof by nie pomyślał. Armia wroga zaczęła się zmniejszać.Kantor w końcu spostrzegł szybko przemieszczające się kontury postaci pomiędzy wrogiem. Zauważył również, że orkowie ginęli od precyzyjnych strzałów z karabinów snajperskich. Nie był w stanie okreœślić kim są, ale nie interesowało go to zbytnio, liczył się tylko fakt że dostał parę minut cennego czasu na przeprowadzenie kontrataku i odwrócenia losu bitwy. Okrzyk bojowy Kantora zmobilizował marines do ponownego ataku ze zdwojoną siłą, barykady składające się z ciał orków zostały zniszczone.Orkowie widząc furię wroga oraz grad œświstających pocisków, zaczęli uciekać w popłochu wzdłuż Wąwozu Zdrajców.

Około dwustu orków leżało martwych a dwa razy więcej było rannych. Ludzie Kantora dobijali xenos bez cienia litości, spostrzegli, że nagle z cienia wyłoniła się zakapturzona postać i zbliżała się w kierunku Kantora. Gdy się zbliżyła na odpowiednio bliską odległość marines byli pewni, że pomógł im xenos, nie człowiek, a był to przedstawiciel Eldarów. Eldar patrząc z pogardą na bohaterów ludzkości oznajmił, że muszą wybić wszystkich orków, bo jeśli zabraknie im odwagi to ściągną na siebie zagładę w przeciągu kilkunastu lat, oraz dał im do zrozumienia, że nie są sojusznikami i nigdy nie będą. Los sprawił, że walczyli razem, ale następnym razem będzie odwrotnie. Po wypowiedzeniu ostatnich słów Eldar oraz cienie jego żołnierzy nagle zniknęły. Kantor wziął sobie do serca słowa obcego i wyruszył w głąb wąwozu, pokonał orków i zażegnał niebezpieczeństwo, lecz słowa obcego dręczą go do dziś.

Odbudowa i Krucjata Indomitus[]

Po pokonaniu Waaagh! Snagroda, Karmazynowe Pięści rozpoczęły odbudowę Zakonu. Po stratach z kampanii na Rynn, Karmazynowe Pięści znalazły się na granicy wymarcia. Musieli schować dumę i zaprzestać aktywnego wspierania Imperium, choć ciężko było im siedzieć bezczynie, gdy nadchodziły raporty o atakach ich wrogów, Orków na inne systemy. Rozpoczęto rekrutację nowych braci z całego Sektoru Loki, lecz nie można było popędzać procesu. Kolejne ataki xenos, pojawienie się Cicatrix Maledictum i w rezultacie inwazja Demonów nie mogły być zignorowane. Jedna po drugiej, kampanie Pięści walczyły mimo zagrożenia końca Zakonu.

Demoniczny Książę Rhaxor i jego diabelskie legiony zaatakowały dużo słabsze Pięści na ich świecie macierzystym. Trzy razy musiał odrzucać ataki wroga, nim przybyła Krucjata Indomitus. Roboute Guilliman, Prymarcha Ultramarines i Lord Dowódca Imperium, zobaczył na Rynn całe grupy zabitych wrogów i pochwalił zarówno Zakon, jak i ich niezłomnego przywódcę.

Po walce o Rynn, Kantor miał pełne ręce roboty. Planeta była zrujnowana po napaści sił Demonów, a Zakon był wzmocniony Primaris Marines Belisariusa Cawla, którzy tworzyli nowe kompanie Karmazynowych Pięści. Ci nie znali tradycji, historii Rynn ani rytuałów Zakonu. Mistrz Zakonu był zbyt przeciążony pracą, by móc zrobić coś więcej niż tylko podziękować Lordowi Dowódcy Imperium za przybycie na czas z ratunkiem. Guilliman spędził trzy dni na Rynn i nim ruszył dalej wezwał Pedro Kantora.

Spóźniony i wciąż w brudnym pancerzu, Mistrz Karmazynowych Pięści poczuł dreszcz, gdy stanął naprzeciw Guillimanowi, który widział niepokój Kantora. Po raz pierwszy od miesięcy Prymarcha zaśmiał się, lecz nie szyderczo, lecz wesoło. Rzekł do Pedro Kantora:

Bądź spokojny, Mistrzu Zakonny. Nie wezwałem cię, by ukarać, lecz pochwalić. Rogal Dorn sądził, że nie ma większej cnoty pośród Astartes, niźli chęci zjednoczenia Ludzkości, Widzę tą cnotę w tobie. I jego determinację.

My - Ja - potrzebuję ludzi, którzy staną do walki dzielnie, pomimo widma tragedii. Widziałem na swoje oczy, jak inspirowałeś lojalnością ludzi wokół ciebie. I widzę, że cenisz wyżej obowiązek niż chwałe czy zemstę.

Mój brat byłby dumny. Odbuduj swój Zakon, Pedro Kantorze i patrz w przyszłość, nie w przeszłość - System Loki i Imperium potrzebuje cię.

Źródła[]

  • Codex Space Marines, 2008
  • Codex: Space Marine 8. ed. str. 105

Galeria[]

Advertisement